Od jesieni 1939 r. do czerwca 1945 r. w Licheniu istniał wojskowy lazaret. Przywożono do niego rannych żołnierzy z Woldenberga (Dobiegniew). W lazarecie przebywało łącznie ok. 200 rannych żołnierzy. Śmiertelność w szpitalu była duża. W okresie jego istnienia zmarło w nim kilkudziesięciu polskich żołnierzy. Pochowano ich na miejscowym cmentarzu niemieckim.
W pobliskim lesie, po prawej stronie drogi na Dobiegniew, znajdują się nikłe resztki baraków, a właściwie ich fundamentów. Po lewej stronie drogi prowadzącej w tym samym kierunku, za ostatnim zabudowaniem, można spróbować odnaleźć pozostałości cmentarza, na którym chowano między innymi polskich żołnierzy. Miejsce to nie jest w żaden sposób oznakowane i jest trochę zapuszczone. Gdzieniegdzie z gąszczu wyłaniają się resztki starych nagrobków. Jeden – bardziej współczesny – jest wyraźnie zadbany, choć pozbawiony tablicy.
Nieco dalej, jadąc gruntowym traktem śródleśnym w kierunku Dobiegniewa, natrafimy na pochyłą sosnę z dwiema wymownie ułamanymi resztkami gałęzi. To kolejne miejsce pamięci. W latach 1940-1945 w Licheniu istniał obóz pracy przymusowej. Około czterdziestu polskich robotników zatrudnionych było przy pracach na roli. Szykanowano ich i bito. Za niesubordynację stosowano surowe represje. W kwietniu 1942 r. w pobliskim lesie dokonano publicznej egzekucji, podczas której stracono dwóch braci – Marcelego i Konrada Kutznerów. Powieszenie ich na sośnie było karą za odmowę podpisania przez ich ojca volkslisty. Sosna rośnie nadal. Tutejsi mieszkańcy dbają o to miejsce. Drzewo otoczono płotkiem, oznaczono stosownymi tablicami, choć umieszczone na nich daty świadczą o ułomności ludzkiej pamięci (w trzech miejscach wspominane są trzy różne dni kwietnia 1942).