Tam, gdzie kończą się drogi, leży Jemiołów. Za nim znajduje się już tylko wędrzyński poligon, a tam wstęp możliwy jest wyłącznie za specjalną przepustką. Kto inny powie, że wioska rozłożyła się w cieniu masztu radiowo-telewizyjnego (numer 15 pod względem wysokości w kraju)… i też będzie miał rację. Od siebie dodam, że Jemiołów to miejsce z klimatem. Kto raz tam zajedzie, będzie chciał wracać.
Wioska pięknie usadowiła się na wzgórzu pomiędzy poligonem a Łagowskim Parkiem Krajobrazowym. Jest szeroko rozplanowana i niezwykle zadbana. Okazałe domy odbijają się w wodach kilku stawów. Dookoła nich miejscowy rzeźbiarz Arkadiusz Świerzko poustawiał swoje prace. Oglądamy tam malownicze mostki, domki dla kaczek, leśne stwory i olbrzymy, grajków przeróżnych, odpoczywające na ławeczkach postacie damskie i męskie. Jest nawet specjalnie przygotowana „Kryjówka przed żonami” :)
Pan Świerzko to niezwykle płodny twórca. Dzięki niemu wieś przypomina plener rzeźbiarski. W centrum Jemiołowa wznosi się uroczy kościółek z pruskiego muru. Przed nim bielony przystanek autobusowy z pelargoniami w oknach. Tuż obok mieści się nieduży, prywatny (ale ogólnodostępny) skansen maszyn rolniczych i gospodarskich – pomysł realizowany przez Mirosława Chochoła przy dużym współudziale mieszkańców.
Wioska ma swoją stronę internetową, własną ponad stuletnią wieżę wodociągową, zaczarowaną lipę o potężnym obwodzie i od 2008 r. własny herb z jemiołuszką i gałązką jemioły. Jej historia sięga XIII wieku. Jak wieść niesie, mieszkańcy Jemiołowa zawsze przyjaźnie traktowali przyjezdnych. Warto to sprawdzić. Od joannickiego Łagowa to przysłowiowy rzut beretem.