Dlaczego kłopotliwy? Ponieważ mosty w zasadzie powinny łączyć, a ten jest zupełnie inny. Ten most dzieli dwa kraje, dwa brzegi, dwie miejscowości.
Na początku XX w. była w tym miejscu przeprawa promowa. Później wybudowano most z pięknym, stalowym przęsłem wznoszącym się nad lustrem wody. Oddano go do użytku w 1919 r. Przez kilkanaście lat stanowił najważniejsze połączenie dawnego łużyckiego Kloppitz (Kłopotu) z Przybrzegiem (Fürstenbergiem, który dziś jest częścią niemieckiej Nowej Huty, czyli Eisenhüttenstadt). Największe znaczenie odegrał most pod koniec 1944 r., kiedy dzień i noc przemieszczała się po nim rzeka ludzi. Byli to niemieccy uchodźcy z niemal wszystkich prowincji wschodnich. Zniszczyli go sami Niemcy. Wycofując się przed napierającymi wojskami sojuszniczymi, wysadzili środkowe przęsło. Było to 4 lutego 1945 r. (niektóre źródła wspominają jednak, że jest to raczej sprawka wojsk radzieckich). Po niemieckiej stronie resztki budowli zostały rozebrane.
Fragment mostu po naszej stronie ma się dobrze. Stoi do chwili obecnej i… robi niesamowite wrażenie. Każdy, kto odwiedza Kłopot, obowiązkowo udaje się nad Odrę – to naprawdę piękne miejsce spacerowe. Most najlepiej podziwiać z pewnej odległości i nieco z boku. Wówczas dokładnie widać urywającą się wysoko nad lustrem wody platformę. Powierzchnia mostu porośnięta jest trawą i krzakami, miejscami nieco dziurawa. Całość przywodzi na myśl potężne, betonowe molo.
Stojąc nad urwiskiem, możemy podziwiać pływające po Odrze niemieckie łódki i motorówki. Ich pasażerowie machają przyjaźnie. Na drugim brzegu dobrze widoczny jest Kościół Nikolajski z Eisenhüttenstadt, nazywany niegdyś „bykiem Fürstenberga” – symbol miasta. Wśród miejscowej ludności krążą opowieści, że podczas prowadzonego w 2000 r. remontu wałów przeciwpowodziowych odkryto tu szczątki niemieckiego żołnierza w pełnym umundurowaniu.