Nie jest może tak popularna, jak Jaskinia Mroźna, ale na pewno jej zwiedzanie dużo bardziej podnosi poziom adrenaliny. Wybierając się do jaskini, należy zaopatrzeć się w źródło światła. Najlepszy byłby kask wyposażony w lampkę, ale latarka w dłoni też nie jest złym pomysłem. Jaskinia nie jest oświetlona, dlatego brak latarki lub awaria mogą być tragiczne w skutkach. Na pewno nikt nie chciałby podzielić losu ks. Szydłowskiego, który latem 1945 roku zabłądził w skalnym labiryncie i zmarł z wycieńczenia. Ciało turysty znaleziono po dwóch latach.
Nieodpowiedzialne jest także zwiedzanie jaskini w pojedynkę. Trasa prowadzi wąskimi, miejscami krętymi korytarzykami, łatwo można stracić orientację w przestrzeni. Często można odnieść wrażenie, że wraca się do tego samego miejsca. Na 30-, 40-minutową przeprawę najlepiej zabrać ze sobą co najmniej kilka osób. Utrudnieniem mogą być też duże plecaki, korytarze są miejscami bardzo wąskie. Sama jaskinia położona jest w Dolinie Kościeliskiej na wysokości 1098 m n.p.m. i została zbadana przez Jana Gwalberta Pawlikowskiego w 1885 roku.