Kościół ojerzycki, który „od zawsze” nosił wezwanie św. Jana Chrzciciela, znaleźć nietrudno. Stoi na wprost pałacu i widać go dobrze z jego okien. Na teren przykościelny wchodzi się po kilku schodkach, ponieważ – jak na świątynię przystało – wybudowano go na niewielkim wzniesieniu. Ten, który oglądamy dzisiaj, powstał pomiędzy rokiem 1910 a 1919 na miejscu wcześniejszej, szesnastowiecznej budowli szachulcowej, a ta z kolei wybudowana była na jeszcze wcześniejszej. Źródła nie są w tym temacie jednomyślne - niektóre podają pierwszą, inne drugą z dat.
Pierwotny kościół był za to z całą pewnością katolicki i podlegał diecezji poznańskiej. Późniejsze jego losy były naprawdę barwne - po reformacji przejęli go ewangelicy (należał do parafii w pobliskim Szczańcu), po wojnie trzydziestoletniej powrócił do katolików, ale – jak wynika z licznych protokołów pokontrolnych – „mieszkańcy Ojerzyc uparcie trwali w protestantyzmie”. Zapomniana świątynia powoli niszczała, aż wreszcie postanowiono ją rozebrać. Z zachowanego częściowo materiału postawiono na początku XX wieku kościół, który oglądać możemy dzisiaj. Do zakończenia wojny służył ewangelikom. Obecnie jest kościółkiem filialnym z parafią… oczywiście w Szczańcu.
Na wzgórzu obok świątyni, jako relikt przykościelnego cmentarza, zachowało się kilka pięknych nagrobków, a w ścianę kościoła wmurowano w trakcie budowy dwie tablice epitafijne z XVII i XVIII wieku. Z inskrypcji wynika, że starszą z nich (z herbami) wykonano dla Ewy Marii von Maxen i że jej pierwszym mężem był Kasper Zygmunt von Knobelsdorf, na którym skończyła się świebodzińska linia tego rodu.