casenove
poniedziałek, 16 kwietnia 2012, 21:13
Skoro nie można rozszerzyć...
Tablicę zaprojektowaną przez Tadeusza Zielińskiego odsłonięto 8 sierpnia 1985 roku.
21-letni Antoni Godlewski był jednym z pierwszych żołnierzy tworzącego się w tym rejonie ochotniczego batalionu „Sokół”. Uzbrojenie oddziału przedstawiało się bardzo mizernie, a jedyny pistolet maszynowy sten trafił właśnie do jego rąk (stąd „Antek Rozpylacz”). Trudno ocenić, czy bardziej sten, czy też brawura i celne oko młodego chłopca przyczyniły się do jego popularności, która szybko stała się legendą. Niewątpliwie był bardzo lubiany. Przepadali za nim najmłodsi żołnierze oddziału, bo traktował ich jak kolegów. Podkochiwały się w nim dziewczęta. W relacjach o Antku brak jest dokładnych opisów jego bojowych sukcesów. Brał udział w akcjach oddziału szturmowego, polował na gołębiarzy, podobno miał już „na rozkładzie” 18 Niemców.
8 sierpnia powstańcy z batalionu „Bełt”, wsparci przez szturmówkę „Sokoła”, zaatakowali umocnioną placówkę niemiecką w Al. Jerozolimskich 25. Grupa bojowa dotarła do sąsiedniej kamienicy nr 23. Antek z właściwą sobie odwagą wysunął się pierwszy przed bramę i puścił serię w stronę okopu wroga. W tym momencie Niemcy oddali strzały z cekaemu, ze stanowiska w „Cafe Otto”, po drugiej stronie Alei. Antek padł na miejscu ugodzony kilkoma kulami. Zginął też żołnierz, który skoczył mu na ratunek.
O Antku „Rozpylaczu” pisała powstańcza prasa, po wojnie poświęcono mu dziesiątki artykułów, wspomnień i wierszy. Helena Dobrowolska-Nadolska namalowała obraz przedstawiający jego patrol bojowy. Antek ma też ulicę swojego pseudonimu na Woli. Z niezrozumiałych przyczyn tablica upamiętniająca miejsce jego śmierci została umieszczona na budynku w Al. Jerozolimskich 11/19 (róg Brackiej), a nie tam, gdzie faktycznie zginął, czyli w Al. Jerozolimskich 23 (obecnie 29). Nie sposób też wyjaśnić, co jest prawdą, a co może być tylko legendą o Antku. Zachowała się pamięć o bohaterskim powstańcu, który oddał swoje życie za ojczyznę.