Kompleks leśny pomiędzy Mielcem a Kolbuszową jest wielką mogiłą z czasów okupacji hitlerowskiej. Do chwili obecnej określono tylko niewielką ilość miejsc pochówków. Pozostały nieliczne mogiły, kapliczki i błąkające się duchy. Z duchami sprawa jest na tyle poważna, że zainteresowała się tym tematem Fundacja Nautilisa.
Droga przez mieleckie lasy jest traktem bardzo ruchliwym, a od czasów wojny wielu kierowców,szczególnie w porze nocnej,spotykało na swej drodze dziwne postacie. Jedna to żołnierz, druga to starsza kobieta w białej koszuli. Trzecia, najbardziej realna, to mała dziewczynka pojawiająca się w tej okolicy od kilkudziesięciu lat. Miejscowi snują różne domysły związane z obozami pracy jakich było tu wiele, ale nie nam oceniać czy to legenda czy prawda.
Z duchem żołnierza sprawa jest prostsza. Najczęściej pojawia się on w okolicach tzw. Kapliczki Kierowców. Kapliczka Matki Boskiej Częstochowskiej upamiętnia budowę drogi z Mielca do Kolbuszowej w latach 1938 - 1939. Wznieśli ją budowniczowie tej drogi w pobliżu byłego hitlerowskiego obozu pracy. A z duchem żołnierza to było tak : kiedy zakończyła się wojna, radzieccy żołnierze wywozili ciężarówkami ludzi do więzienia w Rzeszowie. W czasie postoju w rejonie kapliczki, jeden z sowieckich żołdaków zabawiał się bronią i postanowił "zastrzelić"Matkę Boską z kapliczki. Pocisk zrykoszetował i żołnierz padł martwy. Od tamtej pory jego duch został za karę w tych lasach i krąży po nich od dziesiątków lat w poszukiwaniu spokoju.
Na swym miejscu pozostała tylko Kapliczka Kierowców. Dziś wygląda inaczej bo w czasie kompleksowego remontu drogi mieleckiej,współcześni drogowcy zmienili jej wygląd.