Jordanowo to nieco osobliwa wioska położona nad graniczną niegdyś Paklicą. Dlaczego osobliwa? Ponieważ przejeżdżającym przez nią turystom cały czas się wydaje, że nadal przebywają w Gościkowie-Paradyżu, podczas gdy dawno już przenieśli się na włości jordanowskie. Obie wsie nierozerwalnie spaja ze sobą opactwo cystersów. W niewielkim oddaleniu od kompleksu pięknych budynków paradyskich, po przeciwległej stronie drogi stoi urokliwy późnogotycki kościółek. Powstał na początku XVI w. z fundacji pobliskiego klasztoru. Pierwsza pisemna wzmianka o świątyni pochodzi z 1640 r.
Pod koniec XVII w. dobudowano do niego kruchtę i drewnianą wieżę. Aż do 1810 r. administratorem świątyni był przeor paradyski. W 1811 r. ustanowiono w Jordanowie lokalię (stan przejściowy pomiędzy filią a parafią) nadzorowaną przez wrocławskich księży diecezjalnych. Kolejna rozbudowa miała miejsce przy końcu XIX w. Samodzielna parafia katolicka funkcjonuje tu od 1873 r.
Dziś świątynia łączy w sobie kilka stylów architektonicznych - wystrój wnętrza jest barokowy. Na zewnątrz - starsza, późnogotycka część budowli ze swoimi szkarpami, blendami i sterczynami wyraźnie różni się od nowszej neogotyckiej, ozdobionej wieżą. Podczas jednego z ostatnich remontów usunięto okładzinę z desek i możemy w całej okazałości podziwiać jej ceglany urok. Drewniane belki tylko ją upiększają.
W pobliżu kościoła zachowało się kilka starych nagrobków. Są świadkami pokręconej historii tych terenów. Na niektórych - niemieckie nazwisko „po mężu” uzupełnione jest rodowym, jak najbardziej polskim. Całość terenu otacza murek z bramą pamiętającą jeszcze XVIII w.
Bardzo blisko katolickiej świątyni pod wezwaniem Świętej Anny wznosi się okazały, wybudowany w XIX w. zbór ewangelicki. Otaczają go wysokie drzewa i ogrodzenie z siatki. Dawno już nie pełni funkcji sakralnych. Jest zamknięty na głucho. W miesiącach letnich drzewa skutecznie odwracają od niego uwagę - nawet strzelista wieża zdaje się z nimi zlewać.
Od zakończenia II wojny światowej kościół powoli niszczeje. Na początku XX w. mówiło się o planach jego zagospodarowania. Jeden z ewentualnych nabywców chciał urządzić w nim galerię sztuki i salę koncertową, ale władze powiatowe nie wyraziły na to zgody. Około 2008 r. pojawiły się pogłoski o sprzedaży budowli. Podobno miał zostać rozebrany i - razem z fundamentami - przeniesiony do innej miejscowości. Tam po rekonstrukcji powróciłby na łono kościoła, tym razem katolickiego. Od tego czasu minęły cztery lata i nadal nic się nie zmieniło.