Wszystkim, którzy mieli kiedyś koszmary związane z wizytą u dentysty i tym, którzy już tego uczucia nie znają (ponieważ leczenie we współczesnych gabinetach stomatologicznych to sama przyjemność) polecam wizytę w białostockim Muzeum Historii Medycyny i Farmacji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Placówka jest młodziutka. Nawet wielu białostocczan nie ma pojęcia o jej istnieniu. Oficjalnie otwarto ją w maju 2011 r. Zajmuje kilka pomieszczeń w prawym skrzydle Pałacu Branickich i cały czas się rozwija.
Wprawdzie pierwszą ekspozycję apteczną otwarto już w 1995 r.(przy Samodzielnej Pracowni Historii Medycyny i Farmacji), a do obecnej lokalizacji przeniesiono ją w roku 2003, jednak była ona przeznaczona głównie dla studentów UMB. Nosiła nazwę „Tajemnice dawnych aptek”, a XIX i XX-wieczne eksponaty pochodziły z dwudziestu różnych placówek rozlokowanych w północno-wschodniej Polsce (teren dawnego województwa białostockiego.
Historia szpitalnictwa sięga w Białymstoku XVII w.( xenodochium fundowane przez Wiesiołowskich przy kościele parafialnym). Wielki wkład w jego rozwój mieli później Klemensostwo Braniccy, w muzeum można więc będzie oglądać dokumenty z ich czasów, ale także historyczne czasopisma i podręczniki uniwersyteckie.
Wśród aptecznych eksponatów, obok starych farmakopei (kodeks apteczny) i manuałów (książka z receptami, z których najstarsza liczy sobie ponad 100 lat) jest całe mnóstwo dziwnie wyglądających urządzeń. Są tabletkarki, przyrządy do walcowania maści, prasy do wyciskania soków, autoklawy, perkolatory (do uzyskiwania nalewek i wyciągów), maszynki do masła kakaowego, aparaty destylacyjne, szafki Hansena (do pracy septycznej), piknometry, infuzorki, wirówki, miechy do rozsypywania proszków. W szufladach wyłożono oryginalne leki z okresu międzywojennego.
Ciekawe to wszystko, zwłaszcza, że po salach oprowadza bardzo kompetentna pani. Posiada mnóstwo wiedzy i potrafi ją doskonale przekazać. Prawdziwa zabawa zaczyna się, kiedy wchodzimy do dawnego gabinetu dentystycznego. Stare fotele, żelazna spluwaczka, nożna wiertarka dentystyczna… brrr… Nazwy narzędzi brzmią jak z horroru: rozwieracz szczękowy z przytrzymywaczem języka, dźwignia do korzeni dolnych i górnych, łyżeczka zębodołowa…
Następny jest szpital polowy. Na jednym z łóżek można się ułożyć i zrobić sobie zdjęcie. Wzrok przykuwa zwłaszcza wiszący na wieszaku przyrząd do lewatywy.
Kolejny gabinet – okulistyczny –straszy odwracałką albo rozwórką powiek i powiekotrzymaczem do gradówki. Jest jeszcze gabinet ginekologiczny. Fotel zwany popularnie „samolotem” wydaje się być mało komfortowy. Dalej mamy stare laboratorium i przeróżne urządzenia. Jest też kącik weterynaryjny. Całość niesamowicie ciekawa.
Przed opuszczeniem muzeum możemy jeszcze zaopatrzyć się w pamiątki. Szczególnie fajny jest długopis w kształcie strzykawki, wypełniony w dodatku płynem w kolorze czerwonym. Podoba się zwłaszcza dzieciakom.
Muzeum mieści się przy ulicy Kilińskiego 1. Zwiedzać je można od wtorku do piątku w godzinach 16.00 - 18.30, a w niedzielę od 9.00 do 17.00. Wstęp jest wolny.