Spacerując po ulicach Sopotu napotkałem ciekawy pojazd stojący na ul. Grunwaldzkiej nazwany przez właścicieli '' Landrynka''. Nie znamy historii landrynki opowiadają, wiemy jednak z bogatego opisu na niej, że służyła angielskiemu dostawcy kwiatów za środek lokomocji i narzędzie pracy. Na pewno zna wiele romantycznych i tragicznych historii, przy których zawsze towarzyszą kwiaty.
Landrynka - czyli - klasyczny, angielski Asguith nawiązujący do początków ubiegłego stulecia. Kiedy szefowie Asguith Motors, Crispin Reed i Bruce West założyli swoją firmę, ich doświadczenie obejmowało tylko sukcesy w produkcji mebli. Postanowili stworzyć pojazdy, które będą stanowić pozytywny dodatek na drogach, będą wspaniałym nośnikiem reklamy, na pewno sprawią, że nie przejadą bezgłośnie i niezauważalnie, a u każdego napotkanego obywatela bez wyjątku wywołają uśmiech na twarzy. Spowodują, że nawet najbardziej szary dzień rozjaśni się, gdy spotkasz na swojej drodze Asguitha. Jak potwierdzają właściciele opisana Landrynka jest tego potwierdzeniem w całej rozciągłości.
Jak się tu znalazła? Podczas podróży właścicielka Małej Anglii wypatrzyła ją, szarą, smutną i całkiem zdezelowaną i natychmiast zabiło jej serce. Pomyślała, jak wspaniale byłoby ją doprowadzić do świetności. Od razu nazwała ją Landrynką i tak zostało.Teraz, gdy już lśni i motor jej pracuje taktownie zaprasza naszych gości do swojego wnętrza, może szumem silnika niektórym szczęście wymruczy. Niekiedy zaprosi nas na wycieczkę po Sopocie, ale bywają chwile, gdy tylko niechętnie zamruczy, zakaszle nie mając zamiaru ruszyć z miejsca. Wówczas pozostają tylko fotografie, na których niezmiennie i z radością pozwala się uwieczniać.