Wiele jest pięknych miejsc w Karsiborze, to jednak zwraca szczególną uwagę. Na niewielkim wzniesieniu niemal pośrodku miejscowości zauważymy niesamowite, trochę dziwaczne drzewa. Wyglądają, jakby wybierały się w drogę…
Wzgórze - wprawdzie niezbyt duże ale najwyższe w Karsiborze – nosi tajemniczą nazwę „Piekarzyna”. Związaną z nim piękną legendę można odnaleźć pośród wielu innych opowiedzianych przez znanego świnoujskiego przewodnika i pisarza Wrzesława Mechło. Nazywają go „poetą krajoznawstwa” i trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo trafny przydomek.
Podanie głosi, że wiele, wiele lat temu mieszkała tu piękna dziewczyna o imieniu Wisna. Jej ojciec był zamożnym gospodarzem trudniącym się wypiekiem chleba, nic więc dziwnego, że sympatyczną i urodną pannę nazywano Piekarzyną. Wielu starało się o jej rękę, ona jednak serce swe oddała Gosławowi, młodemu rybakowi z położonego na wysokim brzegu Lubina. Przygotowania do wesela ruszyły pełną parą. W przeddzień uroczystości popłynął Gosław do swej wsi, by przywieźć ze sobą bliższych i dalszych krewnych. Kiedy następnego dnia powrócił, rozpacz jego nie miała granic.
W nocy rozszalała się potężna burza. Bałtyk wtłoczywszy swe wody w dość płytką Świnę spowodował zalanie karsiborskich domów aż po same dachy. Wielu zaskoczonych mieszkańców utonęło… nie udało się uciec i Wiśnie. Niepocieszony Gosław usypał nad grobem ukochanej piaszczysty kopiec. Aby nie porwała jej już żadna powódź, posadził długowieczne dęby…
Miejsce to, na pamiątkę legendarnego wydarzenia nazwane Piekarzyną, podobno wielokrotnie było schronieniem dla uciekających przed wielką wodą karsiborzan. „Kroczące” dęby trzymają się piasku mimo wszelkich przeciwności losu. Nie poddają się… Miejscowi mówią na nie: „Powodzianie"