Ulica Moniuszki - bardzo krótka uliczka licząca zaledwie 300 m. Ale za to jak bardzo bogata w architektoniczne perły, których właścicielem był jeden człowiek - Ludwik Meyer (łódzki fabrykant). W latach 80. XIX w. nabył od miasta działkę położoną od ul. Piotrkowskiej do ul. Sienkiewicza (dawniej ul. Dzika). Zaczął na niej stawiać wspaniałe wille, których projektantem był Hilary Majewski, a sama ulica tj. Pasaż Meyera stał się prywatny, zagrodzony szlabanami.
Ktoś może zapytać po co mu było tyle budynków?
Meyer liczył na to, że stolica guberni zostanie przeniesiona z Piotrkowa Trybunalskiego do Łodzi. Stało się jednak inaczej, Przenosin nie było, a inwestor został z prywatnym pasażem, pustymi budynkami i dużymi długami w bankach. Aby ratować kryzysową dla siebie sytuację zaczął wynajmować wille łódzkiej elicie m.in. Henrykowi Elzenbergowi (adwokat, założyciel "Dziennika Łódzkiego"), Zygmuntowi Jarocińskiemu (łódzki fabrykant). A z początkiem XX w. sprzedawał je, jednocześnie kończąc z biznesem. Zmarł w 1911 r. (70l.) w swoim cichym majątku na Brusie (dawne podłódzkie miasto. Obecnie dzielnica Łodzi. Do dziś zachowała się tam drewniana willa Meyera).
"PoMeyerowskie" wille są już pokazane na portalu, prócz jednej spod nr 5 - willi "Trianon". Została ona wzniesiona w roku 1887 w stylu neorenesansowym i była jedną z sześciu budynków w pasażu. Powstała według planów architektonicznych twórcy wszystkich obiektów na tej ulicy tj. Hilarego Majewskiego. Jej wygląd dzisiejszy w dużym stopniu odbiega od pierwotnego. Brakuje dwóch balkonów na bocznych ryzalitach oraz portyku z czterema kolumnami zwieńczonego balustradą. Ale są już plany na całkowite jej odnowienie i przywrócenie do formy podstawowej.
Przez lata willa zmieniała właścicieli. W roku 1903 należała do Szymona i Guty Zakheimów, którzy stworzyli w niej pracownię fotograficzną. Następnie w latach 30. XX w. znajdował się w niej związek łódzkich dziennikarzy. W roku 1938 budynek powrócił w ręce spadkobierców Zakheimów. Lata 50. XX w. to umieszczenie z zabytkowej willi Przychodni Matki i Dziecka. Obecnie budynek jest wyłączony z użytku i czeka na zasłużony remont, aby dorównać pięknu swoich koleżanek z pasażu.
Ciekawostka
- w "Trianonie" swoje atelier i pracownię miał Bronisław Wilkoszewski nazywany "łódzkim Canaletto".
Żródło informacji: gazeta "Dziennik Łódzki"