Nad samą Huczwą wznosi się wspaniałe grodzisko, dawny gród Wołyń - najważniejszy obok Czerwienia wśród Grodów Czerwieńskich. Stara osada położona w pobliżu ważnych brodów na Bugu użyczyła nazwy krainie - Wołyniowi, który na zachodzie sięga po okolice Hrubieszowa i Tyszowiec.
Wały dawnej drewniano-ziemnej warowni, zniszczone prawie 800 lat temu przez Mongołów, wyglądają nadal imponująco. Wznoszą się na blisko 20m ponad poziom wody w Huczwi. Niemalże pionową stromizną opadają od strony zachodniej do dawnej fosy, która oddzielała gród od położonego na wysoczyźnie podgrodzia. To jedne z najlepiej zachowanych ruin wczesnośredniowiecznego grodu, jakie można zobaczyć na ziemiach Polski. W przypadku pozostałości takich budowli nie mówi się o ruinie, lecz o grodzisku.
To, co zobaczymy w Gródku, jest właśnie ruiną warowni zbudowanej z drewna, kamieni i gliny. Po zdobyciu, splądrowaniu i spaleniu, grody z biegiem lat zmieniały się w ziemne kopce. Najprawdopodobniej wały dawnego Wołynia pod warstwą bujnej roślinności (sporo tu ciepłolubnych gatunków pochodzących ze stepów Ukrainy) kryją zbutwiałe drewniane belki i kamienny bruk. To miejsca równie ciekawe jak ruiny średniowiecznych zamków, trzeba tylko spróbować wywołać w wyobraźni obrazy sprzed stuleci. Gródek, czyli Wołyń, nadaje się do tego znakomicie.
Z tym miejscem wiąże się wiele ciekawych wydarzeń z przeszłości. Między innymi to z 1018 r. Gdy drużyna Bolesława Chrobrego po oblężeniu zdobyła warownię, Polacy ruszyli do brodów na Bugu. Na drugim brzegu oczekiwał ich kijowski książę Jarosław. Rusini, pewni osłony, jaką dawała rzeka, popełnili błąd. Głośno, tak że wojowie po obu stronach dobrze słyszeli, jeden ze znaczniejszych ludzi Jarosława wytykał Bolesławowi otyłość i, co gorsza, groził oszczepem jego szacownemu brzuchowi.
Wściekły Bolesław, na przekór pomówieniom, że koń nie uniesie jego słusznej postury, rzucił się wpław przez Bug, a za nim jego drużyna. Rusinom przyszło ciężko żałować obelg. Zaledwie pięciu z nich uszło cało z pola bitwy, w tym książę Jarosław. Miejsce przy dawnej przeprawie przez Bug nazywane jest do dzisiaj Królewskim Kątem.
Relację z tych wydarzeń przekazał potomnym Nestor, autor kroniki, jeden z rusińskich odpowiedników Galla Anonima.