Przypadek zrządził, że na Mazurach są dwa niemal identyczne budynki odległe od siebie o blisko 20 km, dwie "literackie" leśniczówki. Jedna to słynne Pranie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Druga, mniej znana, to Piersławek. Znajduje się tu izba pamięci pisarza Ernsta Wiecherta. Stara leśniczówka była rodzinnym domem piewcy Mazur. Urodził się tutaj w 1887 r. W dzieciństwie opuścił Mazury. Mieszkał w Królewcu, potem w Berlinie, a w 1933 r. osiadł w Bawarii. Tam napisał swoje najważniejsze powieści, powstałe głównie z inspiracji światem Mazurów i mazurskiej przyrody. Za głośno wyrażane niezależne poglądy Wiechert został w 1938 r. uwięziony w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Dość szybko odzyskał wolność, jednak do końca wojny pozostał pod kuratelą tajnej policji. Zmarł w Szwajcarii w 1950 r. Został uznany za jednego z najważniejszych pisarzy niemieckich XX w.
Z Piersławka warto udać się do leśnej osady Strzałowo. Niedaleko za budynkami nadleśnictwa znajduje się miejsce postoju. Stąd zaczyna się ścieżka prowadząca nad jezioro Majcz Wielki. Blisko brzegu, w otoczeniu starych żywotników znajdziemy mały cmentarzyk. To jeszcze jeden ślad "wiechertowski". Drewniany parkanik otacza groby bliskich pisarza. W mniejszym spoczywa Ernst-Edgar, synek zmarły nazajutrz po urodzeniu w listopadzie 1917 r. Większy nagrobek znaczy miejsce pochówku pierwszej żony pisarza, Mety Wiechert, która popełniła samobójstwo we wrześniu 1929 r. Urocze miejsce na skraju lasu, nad brzegiem jeziora, naznaczone piętnem ludzkiego dramatu.