W prostej linii oddalony od Ciechocinka zaledwie o 5 km, ale - żeby się tam z uzdrowiska dostać – trzeba przepłynąć Wisłę nieszawskim promem, lub pojechać „naokoło” przez Toruń bądź Włocławek, nadrabiając przy okazji sporo kilometrów. No ale przecież nie każdy rusza tam z Ciechocinka… tym bardziej, że ciechocińskiego brzegu wcale z tarasu nie widać, bo przesłania go Kępa Dzikowska.
Miejsce ma dużo uroku. Traficie tu bez problemu; dojazd od strony Osieka jest oznakowany. Przede wszystkim rzuca się w oczy stojąca na wysokim cokole figura Chrystusa, dobrze widoczna także z poziomu rzeki i przepływających nią łodzi. U stóp Jezusa kamień z tablicą upamiętniającą „Tych, co utonęli w miejscowej Wiśle w latach powojennych”.
Na kolejnym kamieniu informacja, że literackie opisy widokowego miejsca znaleźć możecie już u Klonowica w spisanym w 1594 r. dziele „Flis, to jest spuszczanie statków Wisłą i inszemi rzekami” oraz u Glogera, w książce z 1903 r. „Dolinami rzek: opisy podróży wzdłuż Niemna, Wisły, Bugu i Biebrzy”. Nieco z boku stoi tabliczka przywołująca czas wielkich powodzi i zmianę koryta Wisły na obecne, a jeszcze dalej spora tablica przedstawiająca sylwetkę Michała Kokota, którego imię nosi obecnie taras widokowy. Nie brakuje tu oczywiście ławek ustawionych na skarpie z widokiem, miejsc na rozłożenie kocyków i parkingu dla wszelkich pojazdów. W metalowym baraku, obok którego leży łódka dłubanka, jest nawet „mini muzeum osieckiej Wisły”, niestety nigdzie nie umieszczono informacji o dniach i godzinach otwarcia.
Pomysłodawcą utworzenia, a raczej reaktywacji miejsca widokowego był Michał Kokot – społecznik, osiecki animator życia kulturalnego, człowiek rozlicznych talentów (z wykształcenia historyk), regionalista. Kiedy zmarł nagle w 2014 r., jego dzieło postanowiono doprowadzić do końca. Dziś na tarasie widokowym jego imienia organizowane są pikniki i festyny, plenery malarskie i spotkania miłośników przyrody, a w 2018 r. gościł jeden z etapów Festiwalu Wisły.