Najpierw był gród, potem murowany kasztel, wzniesiony na szczycie bazaltowego stożka dawno wygasłego wulkanu. Gdy w 1470 r. Grodziec znalazł się w posiadaniu księcia legnicko-brzeskiego Fryderyka I, rozpoczęto jego przebudowę. W jej wyniku zamek stał się jedną z okazalszych śląskich rezydencji obronnych.
Grodziec spełnia wszelkie warunki, by mówić o nim: zamek prawdziwy. Nie tylko średniowieczny wygląd warowni skłania ku tej opinii. W starych murach wiele w przeszłości się wydarzyło. Mieszkali tu książęta i rycerze-rabusie, urządzano rycerskie turnieje, a w wojennej potrzebie stawano na murach, by odeprzeć napastników.
W czerwcu 1549 r. zjechała tu ponad setka znamienitych rycerzy, którzy wzięli udział w turnieju zorganizowanym przez księcia Fryderyka III. Były pojedynki w szrankach, westchnienia dam rycerskich serc, a dla zwycięzców cenne nagrody. W 1633 r. w trakcie wojny trzydziestoletniej zamek oblegały i zdobyły wojska samego Albrechta von Waldsteina. Ponoć ułatwiła im zadanie niewiasta pozostająca w zażyłych stosunkach z dowódcą obrońców, która w zamian za przyjęte korzyści majątkowe pomogła napastnikom wedrzeć się w obręb murów. W 1646 r. zamek wysadzono i częściowo rozebrano.
Lepsze czasy dla ruin nadeszły z początkiem XIX w. Kolejny właściciel, hrabia Jan Henryk IV von Hochberg zainicjował ich odbudowę. Największe zasługi w dziele restauracji średniowiecznej fortalicji położyli von Dirksenowie. Grodziec należał do nich w latach 1899-1945. Rekonstrukcją obiektu zajął się znany architekt Bodo Ebhardt, który w owym czasie zasłynął udanymi rewitalizacjami wielu niemieckich zamków. Po uroczystym otwarciu w 1908 r. w zrekonstruowanych wnętrzach działało muzeum oraz schronisko turystyczne z restauracją.
Ciekawy epizod wiąże się z ostatnimi dniami pobytu w Grodźcu Herberta von Dirksena, ostatniego niemieckiego właściciela zamku. Był doświadczonym dyplomatą, w latach 1928-1939 ambasadorem Niemiec w Związku Radzieckim, Japonii i Wielkiej Brytanii. 72-letni von Dirksen mieszkał w swoim pałacu w Grodźcu, gdy w lutym 1945 r. zajęli go Rosjanie. Dyplomatę, który powołał się na znajomość z przywódcami naczelnych władz w Moskwie, potraktowano z szacunkiem. Z obawy przed podjęciem przez von Dirksena kolaboracji z bolszewikami, w Berlinie wydano rozkaz jego porwania. Trzech oficerów niemieckich, w nocy z 21 na 22 lutego 1945 r. dostało się do opanowanego przez Rosjan pałacu i skłoniło ambasadora do ucieczki, grożąc przy tym rozstrzelaniem w razie odmowy. Herbert von Dirksen w asyście oficerów przeszedł bezpiecznie linię frontu. Za jego zniknięcie wielu ludzi w Grodźcu zapłaciło życiem. Rosjanie kilka osób rozstrzelali na miejscu, większość mieszkańców wywieziono w głąb Związku Radzieckiego.
Spalony przez Rosjan zamek po wojnie tylko w części odbudowano. Działa tu jak dawniej schronisko turystyczne. Na zabytkowym dziedzińcu odbywają się Turnieje Rycerskie o Srebrny Pierścień Kasztelana. Zamek zwrócił na siebie uwagę filmowców. W jego murach nakręcono kilka polskich filmów. Szwedzka telewizja realizowała na terenie Grodźca program Riket (Królestwo). Rozgrywające się na żywo widowisko typu reality drama, przypominające program Big Brother, tyle że osadzone w średniowiecznych realiach, nadawane było wprost z Grodźca. Szwedzki pomysł kupiły telewizje z Francji, Belgii, Holandii i Rosji. Na zamku zamieszkali cudzoziemcy, biorący udział w zmaganiach o władzę nad wyimaginowanym Królestwem. Przez dwa tygodnie gościł tu uczestnik rosyjskiej edycji programu, kontrowersyjny polityk Władimir Żyrinowski.
Zamek Grodziec można zwiedzać codziennie w godz. 10.00-18.00. Dla miłośników architektury obronnej będzie to z pewnością ciekawe miejsce, które warto zobaczyć podczas wycieczek po śląskiej ziemi.