Obfitująca w dziko żyjącą zwierzynę Puszcza Pszczyńska stanowiła nie lada atrakcyjne miejsce dla uwielbiającej polowania rodziny książęcej i sprzymierzonych z nimi elit arystokratycznych. Zamek rozbrzmiewał muzyką, organizowano bale, po parku przechodzały się damy w strojach paradnych, a na okrasę dla męskiej części towarzystwa urządzano polowania pielęgnując tradycje i zwyczaje łowieckie. Celem każdej wyprawy do lasu była chęć zdobycia trofeów w postaci rogów żubra, kłów lub pazurów niedźwiedzia, czy wilka, którym przypisywano często rolę mistyczną.
W 1770 r. na dworze książęcym powstała interesująca idea mająca na celu wprowadzenie racjonalnego gospodarowania zwierzyną. W Puszczy Pszczyńskiej przez około 4 km na zachód od Zamku Pszczyńskiego, w wiosce Poręba, utworzono jedno z pierwszych książęcych gospodarstw hodowlanych zwierzyny łownej, którego głównym celem było systematyczne uzupełnianie w okolicy ptactwa łownego skutecznie trzebionego przez myśliwych, a także zapewnianie na stole książęcym atrakcyjnych na owe czasy bażancich potraw robionych przez pałacowych kucharzy.
Korzystając z projektu architekta książęcego Wilhelma Puscha w 1792 r. przystąpiono do realizacji założenia tworząc urocze promenady oraz budując odpowiednie zaplecze gospodarcze w postaci zabudowań hodowlanych, domku dla opiekuna bażantów, oraz drewnianej willi zwanej „źródłem Henryka”. W następnej kolejności na pobliskim wzgórzu, koło głównej alei prowadzącej na jego grzbiet zbudowano zamek letni tzw. Lustschloss, a zwany obecnie Bażantarnią, który był gotowy w 1800r.
Na początku XIX w. „brać zamkowa” nie mogła się nacieszyć uroczym zamkiem letnim i przeniesiono do niego większość życia towarzyskiego. Odbywały się bale i uroczystości książąt pszczyńskich, które nierzadko w swojej oprawie miały polowania na zwierzynę łowną. Najbardziej okazałe były bale z okazji urodzin członków rodziny książęcej, kiedy zapraszano gości z miasta i najbliższych okolic. Równie uroczysty charakter przyjmowały urodziny księżnej, kiedy pałac był przygotowywany w „pełnej gali”. Imprezy rozpoczynano w południe w dniu urodzin księżnej wykwintnym obiadem z toastami, by bawić się do białego rana. Niejednokrotnie brało w nich udział kilka tysięcy ludzi, z których wszyscy byli podejmowani przez rodzinę książęcą kawą, winem i ciastem.
Historia pisała budowli jednak różne dzieje. Po latach zainteresowania, pałac odszedł nagle w cień i przerodził się w karczmę piwną, w której toczyło się miejscowe życie towarzyskie, aby znowu po okresie zapomnienia, w czasie I wojny, wrócić do łask i odzyskać rangę oraz świetność. Urzędujący w tym czasie w Pszczynie Sztab Generalny niemieckich wojsk cesarskich stworzył w nim zaplecze reprezentacyjne i organizował przyjęcia na cześć oficjalnych wizyt dystyngowanych gości. Wizytujący rozsmakowywali się w serwowanych daniach z bażantów, a także uczestniczyli w spotkaniach i balach. Częstym bywalcem był sam cesarz, który lubił wypoczywać w cieniu porębskiej Bażanciarni i snuć swoje wojenne plany.
Okres międzywojenny był równie przyjazny dla pałacu, ponieważ często był wizytowany przez rządzące elity polityczne i gospodarcze kraju oraz Śląska. Bażantarnia gościła m.in. prezydenta Ignacy Mościckiego; budowniczego Gdyni Eugeniusza Kwiatkowskiego. Po wojnie, będąc w gestii jednej z kopalń zatraca swojego walory pałacowe i staje się klasyczną budowlą socjalną na potrzeby przedsiębiorstwa. Niestety z pierwszego gospodarstwa hodowlanego dzikiej zwierzyny z roku 1770 r. pozostał jedynie pałac - Bażantarnia, o którym po roku 1980 zapomniano i niszczał przez wiele lat.
W ostatnich latach, odzyskuje swoją świetność i z szarej, mało atrakcyjnej budowli i staje się znowu miejscem pięknym, z gustownymi wnętrzami służącym do celów restauracyjno-hotelowych. Odnowiony, zaczyna funkcjonować i spełniać postawione w 1770 r. zadania. Znowu odbywają się w nim bale, uroczystości rodzinne, biznesowe oraz reprezentacyjne, a otaczające go okoliczne lasy podziwiają odwiedzający turyści.