To jedna z najładniejszych świątyń Dolnego Śląska. Powstała prawdopodobnie pomiędzy 1278 a 1335 r. W drugiej połowie XIV w. została rozbudowana - niektórzy twierdzą nawet, że zbudowano ją wtedy na nowo - z tego też okresu pochodzą najstarsze, istniejące do dziś fragmenty budowli, m.in. wieża. Jednak swój dzisiejszy wygląd kościółek zawdzięcza jednemu z XVII-wiecznych właścicieli Żórawiny.
Obeznany ze sztuką najwyższych lotów, zatrudniał wybitnych artystów i architektów. Część wyposażenia sprowadził z Pragi i z Rzymu. Trafiło tu 17 obrazów Męki Chrystusa, wykonanych w latach 1602-1604. W ołtarzu głównym z 1604 r. umieszczono rzeźbioną grupę Trójcy Świętej, pod której wezwaniem jest kościółek. W tym samym czasie powstały malowidła ścienne, m.in. bezcenne polichromie ukazujące m.in. Panny Mądre i Panny Głupie, odważnie tańczące na ścianach świątyni.
Kościół w Żórawinie ma charakter obronny. Grube mury z niewielkimi okienkami i fosa mogły w każdej chwili dać schronienie. Z dawnych fortyfikacji do dziś zachowały się trzy z czterech półbastionów, które zaprojektował prawdopodobnie słynny Walenty Saebisch. Był on m.in. autorem projektów modernizacji Twierdzy Kłodzkiej. Zdaniem architektów żórawiński kościół, jako jedyny na Dolnym Śląsku, ma tak zaawansowany system obronny - z tego m.in. powodu budowla jest tak niezwykła.
Oryginalności dodają jej także wiszące po obu stronach wejścia do świątyni kuny, nazywane również obręczami hańby. "Zainstalowano" je w XVII w. Służyły do wymierzania kary na honorze. W żelaznych okowach na szyjach, skazańcy musieli stać po kilka godzin, wystawieni na widok publiczny. Przytuleni do ściany, w niewygodnej pozycji mieli cierpieć podwójnie - cieleśnie i duchowo - gdyż kara spotykała ich tuż przy wrotach Domu Bożego. W przypadku złodziejaszków wystawiano przy nich przedmioty pochodzące z kradzieży. Niektórzy ze skazanych musieli jeszcze wkładać na twarz upokarzające maski.