Nie ma wsi składającej się z trzech wiosek, a w Beskidzie Śląskim górale Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa „zakopali ciupagi” przywdziali tradycyjne góralskie: brucliki, gunie, ciasnochy, a na nogi kierpce i postanowili wspólnie kultywować góralskie tradycje.
Dlaczego miało by być inaczej, skoro ich zdaniem: widok z Ochodzitej jedną z najpiękniejszych rzeczy w Polsce, w Jaworzynce można stać i drugą nogą być w Czechach, czy Słowacji; można przejść na nogach cały Układ Słoneczny; świerki na Czadeczce są najpiękniejsze na świecie; na górskich halach od wiosennego redyku, aż do pierwszych dni jesieni pasą się owce jak przed laty; przysmaki z owczego sera takie jak oscypki, solona bryndza, bundz, świetnie gasząca pragnienie żętyca, konkurują z kubusiem na słodko, albo białą poleweczką; słychać klapanie, trylowanie i szlifowanie głuszca; góralki heklują obrusy, serwety, świąteczne ozdoby, a nawet stringi i inną bieliznę; jeździ na rowerze i zachwyca się beskidzkimi trasami ojciec światowego kolarstwa górskiego Gary Fisher; budują chałpy z bali bez gwoździ, a potem je omszywaja; słychać piszczałki, gwizdki, rogi i trombity beskidzkie jak grają na groniu.
Można by tak wymieniać w nieskończoność zalety okolicy, sprowadźmy to do jednego zdania - miejsce to, czaruje urokiem od wieków. Mieszkający w Szwajcarii, a pochodzący z Jaworzynki miłośnik góralszczyzny Jerzy Rucki wymyślił Beskidzką Ścieżkę Astronomiczną mającą m.in. na celu skonsolidowanie sąsiadujących ze sobą wsi. Śmierć przerwała realizację planów, ale pomysł wykonali sami górale. Utworzyli ścieżkę mającą 12 km, zaczynającą się od drewnianego XVIII wiecznego kościółka w Istebnej Kubalonce, a kończącą się na tzw. Trójstyku Granic w Jaworzynce. Po drodze widzimy wszystko co jest najpiękniejsze, a przede wszystkim uroczy rodzimy Beskid Śląski.