Po wybuchu II wojny światowej do walki z Niemcami stanęli również Kaszubi. Już w grudniu 1939 r. z inicjatywy por. Józefa Dambka powstała Tajna Organizacja Wojskowa "Gryf Kaszubski". Organizacja skupiła rozdrobnione grupy konspiracyjne ukrywające się w kaszubskich lasach i wsiach. Ideą porucznika Dambka było rozszerzenie działalności TOW na całe Pomorze. W lipcu 1941 r. doszło do połączenia Gryfa z Wojskową Organizacją Niepodległościową. Na czele nowego "Gryfa Pomorskiego" wespół z por. Dambkiem stanął cieszący się ogromnym autorytetem na Pomorzu duchowy przywódca polskiego ruchu niepodległościowego - ks. Józef Wrycza. "Gryf Pomorski" był organizacją apolityczną, stawiającą sobie za cel wyzwolenie kraju. Prowadził sabotaż i dywersję, wykonywał wyroki na Niemcach wykazujących się szczególnym okrucieństwem wobec ludności. Żołnierze Gryfa wysadzali newralgiczne dla wroga mosty, niszczyli samoloty, pociągi. Opiekowali się ludnością cywilną: odbijali więźniów, ostrzegali przed aresztowaniami. W szczytowym okresie działalności "Gryfa Pomorskiego" w jego szeregach walczyło ponad 20 tys. partyzantów. Setki podziemnych bunkrów wybudowanych przez partyzantów Gryfa były zarówno magazynami broni jak i drukarniami ulotek i gazetek, instalowano w nich radiostacje, prowadzono szkolenia dowódców i sztabowe narady.
Rekonstrukcję takiego bunkra możemy obejrzeć zwiedzając CEPR w Szymbarku. Do wejścia skierują nas strzałki. Aby dostać się do głównego pomieszczenia, należy pokonać dość ciemny, wilgotny i wąski korytarz. W głównym pomieszczeniu, kilka metrów pod ziemią znajduje się ekspozycja poświęcona wciąż zbyt słabo znanej historii "Gryfa Pomorskiego". Zgromadzone mapy, mundury, broń, maszyny do pisania i inne przedmioty zostały zaaranżowane tak, by jak najwierniej oddać atmosferę schronu partyzantów. Obok śpiącego na pryczy żołnierza (manekin) przechodzimy niemal na palcach, by nie zakłócić jego snu, nieśmiało zerkamy przez ramię drugiemu partyzantowi piszącemu na maszynie meldunek.
24 maja 1944 r. w Szymbarku w odwecie za wykonanie przez partyzantów wyroku na mieszkającym we wsi Niemcu - strażniku z obozu w Stutthof stracono dziesięciu żołnierzy "Gryfa". Na miejscu egzekucji stoi dziś pomnik, zaś ciała rozstrzelanych partyzantów spoczywają we wspólnej mogile na miejscowym cmentarzu.