Od połowy XV w. przez ponad 300 lat Gdańsk był największym i najbogatszym miastem Rzeczpospolitej, nic więc dziwnego, że w jego murach gościli prawie wszyscy polscy królowie, niektórzy nawet po kilka razy (najwięcej Zygmunt III Waza - aż 7 razy).
Każda wizyta królewska miała odpowiednią oprawę ceremonialną, której najważniejszym elementem był uroczysty wjazd monarchy do miasta. Początek Drogi Królewskiej wyznaczała główna brama miejska, którą do połowy XVI w. była Brama Długouliczna (z podwójnym przedbramiem), a od 1588 r. nowa Brama Wyżynna, dzieło wielkiego rzeźbiarza holenderskiego Wilhelma van den Blocka. Dzisiaj zabytkowa Brama Wyżynna nie prezentuje się już tak okazale jak wówczas, kiedy na prawo i lewo od niej ciągnęły się wysokie wały ziemne, poprzedzone szeroką fosą. Fortyfikacje te rozebrano w 1895 r., a na ich miejscu wybudowano eklektyczne kamienice, które przytłaczają dzieło van den Blocka parweniuszowskim rozmachem. Głównym elementem dekoracyjnym bramy jest wysoka attyka, na której umieszczono typowy dla Gdańska zespół trzech herbów: Prus Królewskich podtrzymywany przez jednorożce, Polski z trzymaczami w postaci aniołów i herb miasta w asyście groźnych lwów. Takie triady heraldyczne, symbolizujące przynależność miasta do Polski znajdują się na wszystkich zabytkowych bramach miejskich i można sobie tylko wyobrazić, jak bolesny musiał być ten widok dla niektórych, zwłaszcza w latach 30. XX wieku... Pod herbami biegnie łaciński napis, którego środkowe zdanie brzmi w przekładzie następująco: "Sprawiedliwość i pobożność to dwie podstawy wszystkich królestw". Pech chciał, że zostało ono podzielone wystającymi pilastrami na mniejsze części i stąd nad środkowym przejazdem można przeczytać, że to jednak rum omnium fundamenta!
Za Bramą Wyżynną należało tak jak dzisiaj ominąć zespół Katowni i Wieży Więziennej, żeby zbliżyć się do kolejnej bramy, która nosi dumne miano Złotej i nie bez powodu przypomina łuki tryumfalne rzymskich cesarzy. Za Bramą Złotą otwiera się ul. Długa, najbardziej atrakcyjna i ekskluzywna ulica w mieście, przy której wznoszą się najpiękniejsze kamieniczki, należące dawniej do kupców, rajców, ławników i burmistrzów, czyli do patrycjuszowskiej elity.
Długą orszak królewski dochodził do ratusza głównomiejskiego, przed którym oficjalnie witano monarchę i wręczano mu symboliczne klucze do miasta. Warto zwrócić uwagę na okazały herb Gdańska umieszczony w 1768 r. nad wejściem do ratusza, na którym wyjątkowo oba lwy nie są zwrócone ku sobie, ale właśnie ku zabytkowej bramie, którą wkraczali do miasta królowie. Ratusz Głównego Miasta można zresztą nazwać najwyższym pomnikiem polskiego króla, ponieważ w 1561 r. na szczycie jego hełmu na wysokości ponad 80 m nad ziemią umieszczono pozłacany posąg Zygmunta II Augusta.
Obecnie w ratuszu mieści się Muzeum Historii Miasta Gdańska. Ciekawym miejscem jest jedno z najwspanialszych gdańskich wnętrz, pieczołowicie odbudowane po wojnie z zachowanych fragmentów - tzw. Sala Czerwona, czyli letnia sala obrad rady miejskiej. Na plafonie sali znajduje się słynne malowidło Izaaka van den Blocka, syna rzeźbiarza Wilhelma, przedstawiające apoteozę łączności Gdańska z Polską. Na stojącym obok kominku można natomiast przeczytać łacińskie zdanie, które nawołuje: "do Rzeczypospolitej - jak do ognia!"
Za ratuszem ul. Długa w przechodzi w Długi Targ, który, jak sama nazwa wskazuje, pełnił w mieście rolę głównego rynku, łączącego się bezpośrednio z nabrzeżem portowym wzdłuż Motławy. Atrakcją turystyczną tego placu jest oczywiście słynna fontanna Neptuna, której kamienną konchę wyrzeźbił na początku XVII w. Abraham van den Block, brat malarza Izaaka, a figurę odlał w brązie przedstawiciel najsłynniejszego rodu gdańskich ludwisarzy - Gert Benning II. Na kracie wokół fontanny mamy kolejny dowód nieco ostentacyjnej gdańskiej polonofilii: na dwóch z czterech bram prowadzących do środka umieszczone są złote polskie orły.
Teoretycznie od połowy XVI w. oficjalną rezydencją królewską w mieście była Zielona Brama, stojąca na końcu Długiego Targu, w praktyce jednak monarchowie woleli mieszkać w użyczonych im na czas pobytu domach patrycjuszy. Od czasu Zygmunta III aż do końca I Rzeczypospolitej były to trzy kamieniczki na początku Długiego Targu, pod numerami od 1 do 3.