Międzychód ma bardzo cenne zasoby wód mineralnych, które zawartością składników mineralnych dorównują, a nawet przewyższają wody lecznicze słynnych zdrojów: np. Buska czy Krynicy. Międzychodzkie wody pobiera się z dwóch studni artezyjskich z głębokości 90 m. Warto zobaczyć szczególnie studnię znajdującą się w centrum miasta, przy zbiegu ulic Kilińskiego i 17 Stycznia. W 1912 r. otrzymała oryginalną żeliwną obudowę i stała się atrakcją turystyczną. Studnia, do której udają się mieszkańcy miasta, gdy chcą zaparzyć dobrą kawę lub herbatę, jest nazywana "laufpompą". Kiedy idzie się ulicą 17 Stycznia, zbliżanie się do studni zapowiada charakterystyczna woń zgniłych jaj, czyli zapach siarkowodoru, będącego jednym z głównych składników wody. Oprócz niego woda zawiera również magnez, jod i siarkę.
Międzychodzkie wody mineralne zainteresowały przed laty przybyłego do miasta doktora Andrzeja Chramca, współpracownika znanego "odkrywcy Zakopanego" - dr. Tytusa Chałubińskiego. Chramiec, pełniąc obowiązki lekarza powiatowego, docenił walory leczniczo-rekreacyjne Międzychodu i spowodował uruchomienie w 1925 r. łazienek z sanatorium pod nazwą "Uzdrowisko dla Pracowników Państwowych". Po II wojnie światowej uzdrowisko, mimo potencjalnie świetnych warunków rozwoju, upadło. Nie zbudowano nowych obiektów sanatoryjnych (choć były w planach), nie skorzystano z udokumentowanych złóż borowiny. Stare obiekty z czasów dr. Chramca zamieniono dziś na mieszkania. O tym, że Międzychód mógł stać się zdrojem, przypomina tylko stara "laufpompa".