Dąbrówka Wielka (tak nazywała się do 1945 r.) należała do Wielkopolski aż do II rozbioru Polski (1793 r.). Kiedy w 1919 r. rozgorzały walki powstania wielkopolskiego, z tej wsi, jak z wielu innych z zachodniego pogranicza, do wojsk powstańczych zgłosili się liczni ochotnicy, którzy chcieli walczyć o powrót swojej ojcowizny w granice Polski. Niestety oddziały powstańcze w wyniku kontrofensywy niemieckiej musiały wycofać się za Obrę, a Konferencja Pokojowa w Paryżu przyznała Niemcom ziemie od wieków zamieszkane przez ludność polską.
Dla mieszkańców Dąbrówki zaczął się okres walki o zachowanie polskości przeciwko intensywnej germanizacji. Powstawały organizacje polskie, wśród których największe znaczenie miał Związek Polaków w Niemczech. Jednym z najbardziej znanych działaczy Związku był mieszkaniec Dąbrówki Jan Budych, któremu z uwagi na licznych w okolicy Budychów, do nazwiska dodawano czwórkę (IV). Był prezesem Oddziału Związku Polaków w Niemczech, Rady Nadzorczej Banku Ludowego i wielu innych organizacji działających w Dąbrówce. W tajnych raportach policji niemieckiej, gdzie odnotowywano każdy jego krok, nazywano go ironicznie "królem Polaków".
Jan Budych IV istotnie cieszył się wśród polskiej ludności pogranicza olbrzymim zaufaniem. To dzięki jego wytrwałym działaniom w Dąbrówce w 1929 r. powstała, mimo przeciwdziałania władz niemieckich, szkoła polska. We wrześniu 1939 r. Jan Budych IV wraz z innymi działaczami polskimi został aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Mimo straszliwych warunków nie załamywał się. Wierzył, że Polska się odrodzi, a jego rodzinne strony znów znajdą się w jej granicach. Charakterystyczne są jego słowa, które skierował w liście do rodziny: "I dla nas jeszcze zaświeci słońce". Pod koniec wojny, w marcu 1945 r. został przeniesiony do obozu w Bergen-Belsen i tu urwał się ślad po Janie Budychu IV, królu Polaków z pogranicza Wielkopolski.