casenove
wtorek, 17 kwietnia 2012, 01:04
Z figurą matki Boskiej Passawskiej związana jest historia, której tła trudno dziś dociec. Powszechnie wiadomo, że była ona wystawiona za życia Jana III Sobieskiego i była formą uczczenia zwycięstwa wiedeńskiego, a jednocześnie ofiarą za ocalenie od zarazy rodziny rzeźbiarza, którym był Józef Bellotti, Włoch osiadły w Warszawie, mieszkający w pałacyku „Murano” na dzisiejszym Muranowie. Franciszek Galiński w swoich „Gawedach o Warszawie” podaje taką oto historię figury:
„ Niestety wenecjanin, któremu w Polsce dobrze się działo, przyjechał jakby po śmierć, bo przede wszystkim w czasie zarazy morowej w roku 1677 umierał ze strachu o swoje życie, a w dwa lata później o życie swoich najbliższych, świeżo poślubionej zony i pierworodnego, zaledwie kilkumiesięcznego syna, Wincentego Romualda. Pragnąc wybłagać im życie, Włoch ślubował Najświętszej Maryi Pannie ustawić jej figurę i palić przed nią wieczne światło. Dlaczego wybrał Matkę Boską z bawarskiego miasteczka Passau nad Dunajem, gdzie jest kościół NMP Wspomożycielki – nie wiadomo. Wziął się też zaraz do roboty i kuć zaczął piaskowiec, ale gdy zaraza minęła, a rodzina była zdrowa, z robotą się nie spieszył. Zanim figurę ukończył, powrócił ze zwycięskiej wojny okryty chwałą bohatera, oswobodziciel Wiednia i chrześcijańskiej Europy od saraceńskiego zalewu, dzielny król Jan III Sobieski. Nic łatwiejszego, jak pobożnemu monarsze przy sposobności w odpowiedniej chwili w Wilanowie podsunąć myśl nabycia statui. Miał jednak signor Bellotti tyle sprytu, nie zaproponował monarsze kupna, ale mu święty posąg ofiarował. Wiedział z góry, że król mu to w inny sposób wynagrodzi. I tak się stało”.
W świetle słów Galińskiego trudno jest więc powiedzieć z jakiej okazji wystawiona została owa figura na KP. Czy upamiętnia ona „cudowne”, czy też sławi pogrom Turków pod Wiedniem.