Kopalnia Saturn powstała w XIX wieku na terenie dawnego folwarku plebańskiego w Czeladzi. W roku 1869 został on sprzedany przez rząd rosyjski warszawskiemu adwokatowi Ludwikowi Kozłowskiemu. Nowy właściciel ok. 1872 roku rozpoczął poszukiwania węgla kamiennego w swojej posiadłości i zdołał natrafić na głębokości 122 m na pokłady tej cennej kopaliny.
Dwa lata później sprzedał majątek księciu zu Hohenlohe-Oehringen. Książę rozpoczął dalsze poszukiwania węgla docierając około 1880 roku do bardziej wydajnych pokładów. W 1887 roku założono pierwszy poziom eksploatacyjny na głębokości 150 m i kopalnia osiągnęła 2,6 tys. ton wydobycia. W następnych latach produkcja szybko wzrastała, dochodząc w 1898 roku do 400 tys. ton. Kopalnia otrzymała pompy i maszyny wyciągowe z napędem parowym, a w tym czasie pracowało w niej 1160 robotników z czego 887 pod ziemią.
W dniu 1 kwietnia 1899 roku książę zu Hohenlohe-Oehringen sprzedał kopalnię Towarzystwu Górniczo-Przemysłowemu "Saturn", założonemu przez przemysłowców łódzkich : Karola, Emila i Annę Scheiblerów, Alfreda Biedermanna, Juliana Heinzla, Juliana Kunitzera, Edwarda Herbsta oraz Stanisława Reichera z Sosnowca. Zakup kopalni wiązał się z tym, że właściciele największych łódzkich fabryk włókienniczych pragnęli mieć własne źródło dostaw paliwa, aby zabezpieczyć się przed podwyższaniem cen przez zagłębiowskich przedsiębiorców górniczych. Towarzystwo "Saturn", którego akcje znajdowały się w posiadaniu spolonizowanych przemysłowców niemieckiego pochodzenia, było jednym z nielicznych przedsiębiorstw zagłębiowskich prezentujących kapitał krajowy. Siedziba jego zarządu znajdowała się początkowo w Łodzi i dopiero w 1906 roku została przeniesiona do Czeladzi.
Pierwszym dyrektorem Towarzystwa "Saturn" został wybitny fachowiec inż. Hieronim Kondratowicz. W 1906 roku ustąpił on ze stanowiska dyrektora i został powołany do rady zarządzającej "Saturna". Jego miejsce zajął Alfons Surzycki, z tym że kierownictwo techniczne kopalni powierzono jej dotychczasowemu zawiadowcy inż. Brzostowskiemu. Przedsiębiorstwo rozwijało się pomyślnie, wykazując aż do I wojny światowej duże zyski. W kopalni "Saturn" już w 1904 roku pogłębiono I szyb do poziomu 188 m. Poza tym przebito szyby pomocnicze "Hieronim", "Aleksander" i "Antoni". W 1904 roku rozpoczęto również elektryfikację odwadniania, sprowadzając pompy odśrodkowe z elektrycznym napędem, a w kilka lat później zelektryfikowano też maszyny wyciągowe na szybach I i II. W 1911 roku zakończono prowadzoną w kilku etapach modernizację i mechanizację sortowni. Rok później na niektórych trasach wprowadzono podziemny przewóz elektryczny. Wszystko to stawiało kopalnię na jednym z pierwszych miejsc w Zagłębiu pod względem nowoczesności. Wydobycie doszło w 1910 roku do 666 tys. ton a w 1913 roku do 833 tys. ton. Dla zwiększenia zbytu istotne znaczenie miała budowa bocznicy łączącej kopalnię z Koleją Warszawsko-Wiedeńską. Poważnym odbiorcą węgla były łódzkie fabryki włókiennicze.
Załoga kopalni osiągnęła w 1913 roku liczbę 2270 osób. Na potrzeby załogi zbudowano domy mieszkalne dla robotników i urzędników oraz szkoły, utrzymywano też szpital i dwa ambulatoria. W gmachu wybudowanej w 1908 roku gospody otwarto w 3 lata później dom ludowy dla pracowników z biblioteką i czytelnią. W samej kopalni już w 1903 roku zbudowano łaźnię dla załogi, a od 1908 roku zaczęto zaopatrywać górników pracujących pod ziemią w sztywne skórzane kapelusze, które miały ich chronić przed urazami głowy.
Dawna kopalnia Saturn to ciekawe miejsce, jedyne takie w Zagłębiu i chyba również w regionie Górnego Śląska. Elektrownia - to jeden z nielicznych obiektów, będący świadkiem złotego wieku kopalni Saturn. Jej wnętrze przypomina stare dobre czasy maszyn parowych i pierwszych urządzeń elektrycznych. Na uwagę zasługuje zabytkowy parowy wyciąg szybowy z 1897 r., który tłoczył powietrze dla pracujących pod ziemią górników. W 1958 r. rozdzielnię przebudowano, instalując na osi wału bębna linowego dwa silniki elektryczne. Pozwoliło to na eksploatację urządzenia zarówno na napędzie elektrycznym, jak i parowym. Dzięki temu maszyna przetrwała w niemal niezmienionym stanie do dnia dzisiejszego.