Wspominając swoje najmłodsze lata, stają przed oczyma pilnujące pól oraz drzew owocowych strachy polne, którymi często mamy straszyły niegrzeczne dzieci. Nikt nie zna genezy stracha polnego nazywanego potocznie strachem na wróble. Dlaczego „na wróble”? Może dlatego, że odstraszał ptaki i zwierzęta na polach uprawnych czy też sadach, gdzie pilnował drzew owocowych… Różnorodność i szeroka gama strachów polnych zależała od pomysłowości i inwencji gospodarzy. Jedne dzwoniły wiszącymi butelkami lub dzwonkami, inne ubrane w kapelusze i strojne odzienia przypominały pilnującego pastuszka, a jeszcze inne straszyły swoim wyglądem jako drewniane maszkary.
Rejon Rudzicy, niewielkiej miejscowości w okolicach Bielska-Białej, kiedyś był miejscem, gdzie znajdowało się wiele przyciągających ptaki, szczególnie szpaki, drzew czereśniowych. Wyrządzały one gospodarzom olbrzymie szkody, którzy aby temu zapobiec, prześcigali się w pomysłach na konstrukcje strachów polnych. W tym otoczeniu żył od młodzieńczych lat artysta Florian Kohut i to właśnie strachy oraz przyroda beskidzka zainspirowały go do stworzenia własnej Galerii Autorskiej "Pod Strachem Polnym".
Są tu wszechobecne ulubione strachy polne i piękne okoliczne krajobrazy. Oddając hołd bohaterom galerii, autor stworzył miniskansen stracha polnego, gromadząc na swojej posesji wiele „dyżurnych strachów weteranów”. Każdy ma swoją, znaną tylko artyście, często „opowiadaną” przez niego w formie malowanych obrazów historię.
Co roku, w maju, z okazji „Dni Stracha Polnego”, formowany korowód strachów polnych niesionych przy akompaniamencie muzyki ludowej przez dzieci i mieszkańców, zatrzymuje się przed skansenem, by niesione strachy mogły pokłonić się „strachom weteranom”. Po uroczystym oddaniu honorów pochód wędruje ulicami Rudzicy, by wziąć udział w konkursie wyłaniającym najbardziej strojnego, najciekawszego wśród nich stracha polnego. Zwycięzca uroczyście zostaje zaliczony do „weteranów” i przeniesiony do skansenu.