„Lasy Panewnickie" zwane także „Panewnicko-Halembskimi” położone między południowymi Katowicami (dzisiejsza dzielnica Katowic- Piotrowice; fragment widoczny jest z DK 81, w stronę Mikołowa-Wisły ), Rudą Śląską-Halembą i północnym Mikołowem mają co najmniej trzy miejsca historyczne upamiętniające tragiczne wydarzenia z czasów ostatniej wojny światowej.
Jednym z nich jest miejsce po tzw. „bunkrze-ziemiance”, w którym w latach 1943-44 ukrywało się czterech partyzantów z katowickiego inspektoratu Armii Krajowej, oddziału ppor Wiesława Andryszaka pseud. „Wieś”, „Benke”, „Józef”. Można by ich nawet nazwać żołnierzami, ale niezupełnie, gdyż państwo polskie wtedy teoretycznie nie istniało, tym samym jego regularna armia również.
A wszystko zaczęło się któregoś zimowego dnia na początku roku 1944 od nieostrożnego młodzieńca mającego 15 lat - Franciszka Owczarczyka. (Inne źródła podają, że to była dziewczyna, mająca 18 lub 19 lat ). Chłopak prawdopodobnie mieszkał wówczas w Piotrowicach. Stąd do partyzanckiej kryjówki miał dość blisko. Tegoż dnia wysiadł na stacji Mikołów-Jamna i udał się w stronę partyzanckiego schronu niosąc paczkę z odzieżą i ciepłą bielizną. Niemcy od dawna poszukiwali samego dowódcy oddziału partyzanckiego, ale na jego konkretną kryjówkę nie potrafili trafić.
Tzw. „bunkier-ziemianka”, był nawet dość pomysłowo zamaskowany. Do środka wchodziło się przez klapę, która pokryta była ziemią i roślinnością, co umożliwiało idealne „zlewanie się” z otoczeniem. W początkach lutego 1944 roku, po długich obserwacjach, śledzeniu łączników i kurierów partyzanckich udało się hitlerowcom zlokalizować ww. kryjówkę. Źródła podają, że za piętnastolatkiem szedł agent gestapo lub kolaborant, który ustalił lokalizację punktu kontaktowego. Nastoletni Franciszek Owczarczyk niestety, bojąc się gestapowskich tortur ujawnił miejsce kryjówki partyzantów i w ten sposób gestapo otrzymało już pełne rozeznanie w terenie.
Dnia 09.02.1944 roku nastąpiła obława na partyzantów. Niemcom najbardziej zależało na schwytaniu „Wiesia”, lecz wówczas go tam nie było. Gestapowcy bez trudu zlokalizowali „bunkier”, okrążyli go i wezwali partyzantów do jego opuszczenia. Kiedy nikt z niego nie wychodził, wrzucono tam granaty. Jak się potem okazało, było w nim 4 partyzantów. Trzech akowców zginęło na miejscu, czwarty został ranny. Co się z nim stało i kto to był, źródła nie podają, albo nie dotarłem do tychże informacji. Przypuszczam, że w takiej sytuacji - po torturach podczas przesłuchań został osadzony w katowickim więzieniu, gdzie poniósł śmierć, albo osadzono go w tzw. tymczasowym więzieniu policyjnym w Mysłowicach (zwanym przez samych więźniów „przedsionkiem Auschwitz”) lub od razu po przesłuchaniu wysłano go do KL Auschwitz.
W 1994 roku, w 50. rocznicę tragicznych wydarzeń postawiono pomnik-głaz, chyba nawet dokładnie w miejscu partyzanckiej kryjówki. Z moich ustaleń (domysłów) wynika, iż do chwili obecnej widoczne są zarysy partyzanckiej kryjówki. Mogła ona mieć wymiary ok. 2,5-3 m. szerokości i 3-4 m. długości.