Śniardwy, wielka atrakcja turystyczna Mazur, nazywane są często "mazurskim morzem". Podobne na mapie do wielkiego niebieskiego trójkąta, największe polskie jezioro warto zobaczyć. Ma ponad 11 tys. ha powierzchni! Śniardwy powstały w rozległym zagłębieniu moreny dennej, co sprawia, że są bardzo płytkie. Na jeziorze jest mnóstwo nieoznakowanych mielizn oraz utrudniających życie żeglarzom podwodnych kamieni. Również wiatr lubi płatać figle wodniakom; na rozległej tafli wodnej powstają często prawdziwie morskie fale.
Nic dziwnego, że od setek lat pracujący na Śniardwach rybacy byli przekonani, że wszelkie utrudnienia, jakie spotykają ich podczas połowów, są efektem działania mocy nieczystych. Jako ich siedzibę wskazywano Czarci Ostrów - niewielką, porośniętą sosnami wyspę w południowej części jeziora. Starzy Mazurzy opowiadają o Trojanie, rybaku, który wybrał się na połów w okolicy Czarciego Ostrowia i został zaatakowany przez czarną łapę z olbrzymimi pazurami. Trojan nie przeląkł się jednak diabła, przeciwnie - postanowił zdobyć skarb, który, jak opowiadano, czart przechowywał na wyspie. Przez nikogo nie niepokojony przybił do brzegów Czarciego Ostrowia, odnalazł diabelską siedzibę, a w niej skrzynie pełne klejnotów. Czarty nie miały jednak zamiaru oddać swych bogactw bez walki - nagle śmiałka zaatakował olbrzymi, czarny niedźwiedź. Rybak usiłował uciekać wpław, ale znana mu już pazurzasta łapa wciągnęła go w toń jeziora. Złe moce radośnie świętowały swe zwycięstwo - podobno jeszcze długo potem Czarci Ostrów huczał od diabelskiego śmiechu, a wiedźmy i strzygi z całych Mazur zlatywały się nad wyspę.