Na terenie dawnej wsi Polanki, pomiędzy miejscowościami Buk i Terka, na skraju drogi, nad stromym urwiskiem rzeki Solinki stoi mała kapliczka – kapliczka szczęśliwego powrotu. Kapliczka wzniesiona na rzucie prostokąta, murowana i otynkowana nakryta jest wystającym poza frontową ścianą dwuspadowym daszkiem.
Wewnątrz kapliczki, w miejscu centralnym umieszczony został drewniany krzyż z ukrzyżowanym Chrystusem, obok którego stoi figurka Matki Boskiej. Znajduje się tutaj również zdjęcie ikony Matki Boskiej Łopieńskiej. Na ozdobnej metalowej kracie zamykającej dostęp do wnęki turyści wieszają liczne wota dziękczynne za szczęśliwy powrotu do domu. Nie jest znana dokładna data powstania kapliczki, dlaczego została wzniesiona w tym miejscu i z jakiej intencji. Istnieje na ten temat kilka przekazów.
Pierwszy z nich mówi, że kapliczkę postawił ówczesny dziedzic Polanki Michał Krajewski jako votum dziękczynne za ocalenie życia. Otóż pewnego dnia Michał Krajewski wybrał się do Cisnej w interesach. Gdy nadszedł czas powrotu zrobiło się już ciemno a na dodatek woźnica, który odwiedził rodzinę wypił trochę tej okazji i był lekko "podchmielony". Na wysokości urwiska, z nieznanego powodu spłoszyły się konie ciągnące bryczkę i pociągnęły ją w przepaść. W konsekwencji tego bryczka roztrzaskała się, konie zginęły a woźnica i dziedzic mieli więcej szczęścia i wyszli z całej opresji bez większego uszczerbku. Woźnica Jakub w połowie urwiska został zatrzymany przez krzaki, natomiast dziedzic chwycił się drzewa. Po wydostaniu się na drogę dziedzic natychmiast złożył obietnicę, iż w intencji cudownego ocalenia postawi w tym miejscu kapliczkę - co też wkrótce uczynił, a miało to miejsce w 1896 r.
Co innego mówi kolejny przekaz. Otóż po wybudowaniu kościoła w Wyłkowyi postanowiono przewieźć do niego słynącą łaskami, cudowną ikonę Matki Bożej Łopieńskiej. Na wysokości urwiska nad Solinką woły ciągnące wóz z cudowną ikoną zatrzymały się i nie chciały iść dalej. Uznano to za znak dany od Boga, procesja z ikoną wróciła do Łopienki a cudowna ikona z wizerunkiem Madonny ponownie umieszczona została w tutejszej cerkwi.
Inna z legend mówi o zdarzenie jakie miało miejsce w 1848 r. Otóż woźnica Kubik jechał wozem zaprzężonym w woły z Jaworca do Polanki. W okolicy urwiska nad Solinką droga mocno się zwężyła. W tym samym czasie drogą tą maszerowały oddziały wojsk rosyjskich, wysłane na Węgry celem stłumienia powstania. Żołnierzom nie chciało się czekać na przejazd woźnicy, przesunęli wóz na skraj urwiska i spowodowali, że zaprzęg runął w dół. Woły zginęły, wóz roztrzaskał się na kamieniach progach rzeki, a Kubiak cudem wyszedł z tego zdarzenia bez szwanku. Jako votum dziękczynne sam wybudował w tym miejscu kapliczkę, którą nazywa się również "Kibikową kapliczką".
O tej kapliczce napisała wiersz Wiesława-Kwinto Koczan z Torunia - autorka zakochana w Bieszczadach.
Wiersz ten umieszczony jest na ozdobnej kracie kapliczki.
Kapliczka Szczęśliwego Powrotu
Na podniebnym piętrze,
jakby szykując się do lotu,
stromym daszkiem nakryta,
Kapliczka Szczęśliwego Powrotu.
Pod nią rzeczne wiry
po kamieniach brzęczą,
wędrowcy świece palą
z wiadomą intencją:
Pomóż dotrzeć do domu,
z bieszczadzkich wykrotów
samotna biała Kapliczko
Szczęśliwych Powrotów.