Przy ul. 1 Maja rozciąga się spora, ogrodzona parcela sąsiadująca z terenem Willi Różanej . Trudno dojrzeć budynek kryjący się za obsadzonym drzewami płotem, a szkoda, ponieważ – jak można przeczytać na marmurowej tablicy przytwierdzonej do jednego z filarów bramy wejściowej – wybudowano go na wzór rzymskiej Villa Madama . Nawiasem mówiąc, chociaż tablicę wykonano z wielkim pietyzmem, złocone litery są mało czytelne na błyszczącej powierzchni marmuru, w której odbija się cała okolica.
„Gioia” to po włosku „radość”. Willa została zbudowana w 1927 r. dla lubelskiego adwokata Wacława Sałkowskiego. Otrzymała ją w prezencie ślubnym jego jedyna córka – Jadwiga. Autorami projektu byli znani architekci Bohdan Kelles-Krauze i Franciszek Papiewski, którzy wzorowali się na wspomnianej wyżej rzymskiej willi z XVI w. autorstwa Rafaela Santi.
Jadwiga Sałkowska (primo voto Bukacka) zapisała się w historii jako pierwsza dama międzywojennej dyplomacji. Była drugą żoną Józefa Becka a historycy są zgodni co do faktu, że „to jej starania i upór doprowadziły do mianowania Becka ministrem spraw zagranicznych w 1932 roku”. W willi Gioia Beckowie spędzali urlopy i święta. Bywała w niej często śmietanka towarzyska międzywojennej Polski (w tym członkowie rządu). Podczas wojny upodobał ją sobie gubernator lubelski Ernst Emil Zöner, przez czas jakiś gospodarzył generał SS Odilo Globacnik, później marszałek Konstanty Rokossowski.
W 1950 r. willa przeszła w ręce Funduszu Wczasów Pracowniczych, co nie wyszło jej na dobre. W 2008 r. razem z sąsiednią willą Nagórskich (Willa Różana) została zakupiona przez Barbarę i Stanisława Burzyńskich. Remont trwał 5 lat. W pierwszej willi urządzono luksusowy pensjonat i restaurację; druga jest siedzibą firmy LUBGEN FARMA.
W lewym krańcu ogrodzonej posiadłości (od strony ul. Lipowej), tam, gdzie dziś znajduje się fontanna, można dojrzeć zarys stojącego tu niegdyś domu. Wybudowali go w 1911 r. Antoni i Elżbieta Szelburgowie, rodzice słynnej pisarki Ewy Szelburg Zarembiny . Był niewielki, drewniany, otynkowany gliną. Miał dwuspadowy dach i tylko trzy izby ale za to dwie werandy. Otoczony był sadem z pasieką i często gościł na kartach powieści pani Ewy. Niestety, kiedy po latach runął jego dach, został rozebrany na opał.
Źródło informacji: Gazeta Nałęczowska , Ormonde Resorts