Na końcu ulicy Księdza Popiełuszki, niedaleko kościoła św. Joachima znajduje się kopiec z kamieni zwieńczony krzyżem. Miejsce jest równie tajemnicze jak pobliska Wilcza Góra. Z krzyżem wiąże się legenda o hrabiostwie Mieroszewskich - Józefie i Jadwidze, spierających się o budowę obecnego kościoła...
Hrabia Józef chciał wybudować świątynię w miejscu dzisiejszego kopca, po długich kłótniach przystał na swoim. Wkrótce wszystkie materiały budowlane zostały rozrzucone, hrabia zatrudnił stróży, którzy z przerażeniem opowiadali o wielkich baranach rozrzucających materiały. Gdy chciał się osobiście przekonać o prawdziwości ich świadectwa, udał się w wybrane miejsce, gdzie sam stał się niedoszłą ofiarą barana. Przerażony postanowił postawić w tym miejscu krzyż, a decyzję o budowie kościoła zostawił żonie.
Ponoć barany dały również o sobie znać w okresie PRL-u. Bloki, które miały służyć na budowę szpitala zostały rozrzucone, a lokalizację przeniesiono gdzie indziej. Istnieje również bardziej racjonalna historia powstania kopca, hrabia Mieroszewski był znanym hodowcą owiec, a krzyż postawił jako wotum za ocalenie stada z zarazy.