Wędrując po polskich górach często można usłyszeć opowieści o zamieszkujących je niezwykłych ludziach. Człowiek taki, zwany Jaśkiem Aniołem mieszkał w Beskidzie Małym. Oficjalnie nazywał Jan Sasor i był górnikiem z kopalni Janina. Z niewiadomych nikomu powodów przybył w Beskid Mały i zaczął budować swoją pustelnię na stoku Magurki Ponikiewskiej zwanej też Królewizną.
W zamyśle pustelnika miała to być arka, która uratuje go przed nadciągającym potopem. Nie dziwne więc że prowizoryczny barak (nazwany później Arką Pustelnika) kształtem przypominał łódź. Jasiek budował go ze wszystkiego co tylko mogło się do tego celu przydać - na początku z desek z rozlatujących się szop, potem również z kawałków blach i sklejek. Co ciekawe, barak nie miał drzwi, a do środka wchodziło się przez okno.
Okolicznym mieszkańcom Jasiek dał się poznać jako człowiek o wielkim i dobrym sercu, zawsze chętnie niosący pomoc i darzący wszystkich przyjaźnią. Wkrótce też sąsiedzi i turyści zaczęli nazywać go Janem Aniołem. Utrzymywał się z pracy w zamian za jedzenie i papierosy oraz tego, co podarowali mu sąsiedzi. Tubylcy wspominali go jako człowieka bardzo religijnego, godzinami modlącego się przy swojej arce. Sasor zmarł w 1999 roku. Na jego cześć drogę prowadzącą z Magurki do schroniska Pod Leskowcem nazwano Jaśkową Drogą. Nazwa ta się na tyle przyjęła że znalazła się na mapach turystycznych Beskidu Małego.
Jego pustelnia zachowała się do dzisiaj. Znajduje się kilkadziesiąt metrów na południowy wschód od Magurki Ponikiewskiej. Do pustelni można dojść (choć nie bezpośrednio) szlakami prowadzącymi na Leskowiec: żółtym z Gorzenia Górnego lub zielonym z Jaszczurowej. Na baraku zawieszona jest tabliczka z napisem: “ARKA PUSTELNIKA prosimy nie niszczyć budował ją całe życie” . Niektórzy bywalcy schroniska Pod Leskowcem twierdzą, że Jan Anioł nadal wędruje po Beskidzie Małym. W schronisku można też usłyszeć opowieści o tym jak milczący, nieznajomy wędrowiec podprowadza bezpiecznie do schroniska zagubionych w zamieci turystów.