Większość budynków w tej okolicy powstała przed wojną i tworzyła słynną kolonię WSM, znaną z wielu atlasów architektury. Ale ten nie. Zaprojektowany przez małżeństwo Państwa Brukalskich (właśnie autorów przedwojennej WSM) jako dom kultury dał schronienie jednemu z najlepszych i chyba najbardziej "warszawskich" teatrów (przyp. red. Teatr Komedia) w stolicy. Długo by wymieniać nazwiska znakomitych aktorów, którzy grali na jego deskach. Długo by też wymieniać tytuły wyśmienitych sztuk na jego afiszach.
Sam budynek miał już stanąć w tym miejscu przed wojną. Państwo Brukalscy mieli przygotowany projekt w bardzo powszechnym wówczas stylu modernistycznym ale rok 1939 zniweczył te plany. Powojenny projekt musiał być różny i tak też się stało. To niewątpliwie najciekawszy przykład schyłkowego socrealizmu na Żoliborzu. Schyłkowego, bo swym wyglądem nie odwołuje się już tak agresywnie do stylu narodowego, raczej budzi skojarzenia z renesansowymi willami włoskimi. Zresztą doszukać tu się można całej palety stylów. Jest tu neobarok, są ażurowe elementy dekoracyjne, są fantazyjnie kute balustrady a potężna kopuła została zwieńczona figlarną szyszką. Tak, czy inaczej budynek jest piękny i nikt tego nie podważa. Lekkość bryły, symetryczność przekreślana niespodziewanymi i wyrafinowanymi akcentami architektonicznymi budzi podziw i zamyka usta wszystkim malkontentom narzekającym na siermiężność budownictwa w PRL-u.
Budynek mieści nie tylko teatr. W skrzydle zachodnim znajduje się biblioteka, od południa jest wejście do pałacu ślubów, jest też kawiarenka. Obiekt, mimo, że tak blisko położony od ruchliwego centrum Żoliborza tonie w zieleni a miast głośnych samochodów słychać tu śpiew żoliborskich ptaków.