W panoramę wsi wrosła górująca nad nią kamienna wieża przypominająca resztki jakowegoś zamczyska. Doskonale prezentuje się już z daleka i naprawdę warto wdrapać się na krawędź wysoczyzny, by spod stóp wieży podziwiać rozległy widok na starosłowiański „sątok”, czyli - mówiąc współczesnym językiem – spływ, albo miejsce połączenia się dwóch rzek. Tutaj Noteć wpada do Warty. Zobaczymy stąd łączące się malowniczo dwie wstążki wód, most drogowy na Noteci, rozłożoną wzdłuż Warty wieś, zlokalizowane na drugim brzegu grodzisko i poprzecinany meandrującymi starorzeczami rezerwat Santockie Zakole.
Wieżę zbudowali Niemcy w 1935 r. - trochę w celach propagandowych, trochę z zamiarem utworzenia tu w przyszłości muzeum archeologicznego. Miała być symbolem i pomnikiem niemieckości tych ziem. Autorem projektu był powiatowy architekt Heckel. Piętnastometrową budowlę wzniesiono na planie kwadratu o boku 6,5 m. Miała swoją formą nawiązywać do krzyżackiego zamku, który rzeczywiście stał tu w odległych czasach. Piętnastowieczny pierwowzór przetrwał raptem 20 lat, wieża ma już ich ponad 70 i nikt jej dziś z Krzyżakami nie kojarzy. Częściej mówi się o jeszcze wcześniejszym, istniejącym na wzniesieniu gródku obronnym Pomorzan. Niemiecka propaganda nazistowska w specyficzny sposób interpretowała wyniki badań archeologicznych, a odnalezione podczas wykopalisk szkielety czterech wojów miały być dowodem na pragermańskość okolic Santoka. Umieszczono je w szklanej gablocie w piwnicach wieży tak, aby każdy mógł je podziwiać. Dziś nikt już nie zbada, czy były to szczątki Askańczyków (jak chcieli Niemcy) czy - zgodnie z powojenną dyrektywą - wojów Chrobrego. Szkielety zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach, ale wykopaliska trwają nadal i archeolodzy dokonują coraz to nowych odkryć.
Chichot historii spowodował, że wytwór niemieckiej propagandy stał się jednym z symboli polskiego Santoka. Wieża jest dziś własnością prywatną. Należy do gorzowskiego plastyka i poety Jerzego Gąsiorka, który pięknie pisze o tym miejscu:
„Wieś od wieków zespolona z rzeką
swym ustalonym rytmem żyje
(…) pani od muzeum uchyla rąbka historii
prom wielokroć przecina nurt Warty
barka leniwie płynie aż do Wisły
bociany w gniazdach donośnie klekocą
w południe radośnie dźwięczy sygnaturka
na brzegu wędkarze cierpliwi nad podziw
(…) tyle się dzieje w tym zakątku świata
wybranym przez Boga
ze wzgórza ja to wszystko widzę
i jak Ikar wzlatuję w zachwycie”
Wdrapcie się pod wieżę. Sprawdźcie, jakie to niesamowite uczucie. A kiedy już nasycicie wzrok, odwiedźcie położone nad rzeką muzeum. Można w nim zweryfikować wiedzę historyczną.