Ślady ostatniej wojennej zawieruchy w Murckach najczęściej wiodą w kierunku zbiorowej mogiły bestialsko pomordowanych żołnierzy węgierskich, walczących u boku sił niemieckich.
W obliczu coraz bardziej dramatycznej sytuacji na froncie wschodnim niemieckie siły zbrojne, począwszy od wiosny 1944 roku, rozpoczęły przygotowania do obrony Katowic. Budowane podówczas umocnienia znalazły miejsce także w Murckach. Właśnie tutaj stworzono szereg baterii przeciwlotniczych, wokół których powstały baraki oraz schrony. W końcowej fazie wojny na terenie Murcek stacjonował 58 Dywizjon Heimatflak. Tworzyli go Niemcy, Węgrzy i Tatarzy krymscy. Podczas starć poprzedzających wyzwolenie stolicy Górnego Śląska 27 stycznia 1945 roku żołnierze niemieccy, widząc nacierające czołgi oddziałów 1 Frontu Ukraińskiego, uciekli w popłochu, pozostawiając samym sobie węgierskich towarzyszy broni. Widząc beznadziejność sytuacji, kilkunastoosobowa grupa Węgrów wraz z towarzyszącym im kapelanem zdecydowała się poddać, licząc na sowiecką łaskę. Niestety, czerwonoarmiści nie okazali pokonanym żadnej litości. Zamkniętych w barakach jeńców węgierskich pognano nazajutrz boso przez Murcki w kierunku lasu, gdzie z całą bezwzględnością dokonano na nich egzekucji. Ciała wymordowanych Węgrów leżały bezładnie w lesie niemal do końca zimy. Później okoliczni mieszkańcy pochowali żołnierzy węgierskich we wspólnej mogile, którą opiekują się po dziś dzień.
Ostatnimi laty nad grobem tym pochylają się często przedstawiciele władz państwowych Polski i Węgier.