W połowie października 1941 roku przez wschodnią część Górnego Śląska przeszła fala aresztowań. Ofiarą jej padli m.in. stryj znanego dzisiejszego górnośląskiego bluesmana - Józefa Skrzeka - harcmistrz podporucznik rezerwy Józef Skrzek. Gestapo ujęło go dzięki ( podobno ) Helenie Matei, zwanej na terenie wschodnim Górnego Śląska "krwawą Julką". Została oskarżona o zdradę i już w czasie okupacji Wojskowy Sąd Specjalny, działający w szeregach początkowo ZWZ, potem AK, rozesłał za nią list gończy. Ta jednak uniknęła rozprawy sądowej tak w czasie okupacji, jak i po wojnie, a nawet obecnie udaje się jej uniknąć ekstradycji do Polski, gdyż nie wyrażają na to zgody obecne władze Wielkiej Brytanii.
Wróćmy do wydarzeń z połowy października 1941 roku. Gestapo w tym czasie dokonało kolejnego rozbicia, następnej już organizacji podziemnej - tym razem Śląskiej Chorągwii Związku Harcerstwa Polskiego. 15.08.1941 roku zgilotynowano w katowickim więzieniu m.in. komendanta chorągwi, harcmistrza Józefa Pukowca.
Aresztowani uczestniczyli w krótkich procesach sądowych. Najczęściej były one organizowane "na pokaz", gdyż w okresie okupacji sądy działały głównie w trybie doraźnym, co miało na celu wydanie jednego słusznego i nie podlegającego zaskarżeniu wyroku - kary śmierci. Dla porównania, w dzisiejszych czasach sąd pierwszej instancji zazwyczaj podaje informację: "wyrok nie jest prawomocny", a więc oskarżony ma szansę udowodnić sądowi drugiej instancji swą domniemaną niewinność. W czasie okupacji hitlerowskiej, ówczesna władza okupacyjna "zasłaniała się" trybem wojennym, a z form przysługującym oskarżonemu do odwołania się do drugiej instancji korzystano w wyjątkowych przypadkach.
18.09.1941 roku, hitlerowcy zmusili mieszkańców Kamienia do przyjścia na teren niewielkiego parku, znajdującego się w centrum dzisiejszej dzielnicy Piekar Śląskich. Na oczach wystraszonego tłumu powieszono trzech tutejszych mieszkańców: Józefa Hadasia ( 18 lat ), Huberta Hatkę ( 21 lat ) i Teodora Tomę ( 30 lat ). W chwili nadchodzącej śmierci, Józef Hadaś ( syn powstańca śląskiego ) krzyknął: "Niech żyje Polska".
Wszyscy straceni byli związani z nieznaną organizacją "Obóz Zjednoczenia Narodu Polskiego". Organizację tę przypuszczalnie założono w niedalekich Tarnowskich Górach. Dziś na miejscu ich egzekucji, przy ulicy Trzech Bohaterów, w niewielkim parku znajduje się pomnik. Ustawiono go wśród zielonych drzew i jako-takiej ciszy, zauważalnej szczególnie w dni wolne, kiedy ruch samochodowy jest nieco mniejszy.