W dniach od 7 do 9 czerwca bieżącego roku, w Bytomiu, na terenach byłej kopalni „Powstańców Śląskich”, odbyła się IX edycja Śląskich Manewrów, która każdego roku gości w tym mieście miłośników współczesnych i historycznych wozów bojowych oraz wszelakiej maści militariów. Nic więc dziwnego, że nie mając co robić z wolnym czasem, a zaliczając się do wyżej wymienionego grona, postanowiłem odwiedzić miejsce zlotu.
Tegoroczna obsada imprezy jakoś specjalnie powalająca nie była, mimo to jednak każdy pozytywnie zakręcony mógł znaleźć coś dla siebie. Zarówno starsza, a zwłaszcza młodsza część zgromadzonej na pokopalnianych terenach publiczności, mogła podziwiać w akcji siłę wysokokonnych maszyn, często będąc załogą gąsienicowych i nie tylko pojazdów. Oczywiście jak przy tego typu imprezach nie obyło się bez tradycyjnej parady ulicami miasta, by później, już na terenie obozowiska, przejść do odtwarzanych inscenizacji walk przez grupy rekonstrukcji historycznych.
Podczas tegorocznej edycji zaprezentowano walki partyzanckie w Bośni i Hercegowinie oraz początek Pustynnej Burzy. W czasie trwania zlotu można było również podziwiać sprawność naszych żołnierzy min. 5 Pułku Chemicznego z Tarnowskich Gór czy 34 dywizjonu rakietowego Obrony Powietrznej z Bytomia. To tak w telegraficznym skrócie.
Jeśli chodzi o zaplecze gastronomiczne, raczej nikt narzekać nie powinien. Prócz tradycyjnej żołnierskiej grochówki ( bardzo smacznej zresztą ), nie zabrakło potraw z grilla, zimnego piwka, a trafiły się również oscypki. Na koniec trochę krytycznych uwag. Pomimo dość sporej reklamy w mediach, na ulicach Bytomia nie było widać żadnych drogowskazów czy banerów, przez co wielu przyjezdnych musiało się nieźle napocić aby dotrzeć na miejsce docelowe, zaś na samym obozowisku przejścia dla publiczności istniały tylko w cudzysłowu, co w połączeniu z kapryśną pogodą, skutkowało spacerem w błocie lub w krzakach. Mówi się trudno, ale z optymizmem czekam na jubileuszową X edycję Śląskich Manewrów.