W powojennej piosence o Warszawie, śpiewanej przez Marię Koterbską, są takie słowa:„Karuzela, karuzela na Bielanach co niedziela”. Bo też i była przed wojną karuzela na Bielanach. Od pewnego czasu jest znów - w Lasku Bielańskim, przy kościele pokamedulskim. Stworzył ją z drewna znany rzeźbiarz, Józef Wilkoń. Kręcą się na niej ryby, ptaki, dzikie zwierzęta.
To właśnie ta karuzela stała się przyczyną sprawczą pojawienia się osiołka na kamedulskich Bielanach. Miał on ową karuzelę napędzać. Parafia otrzymała w darze od warszawskiego ZOO osła o imieniu Franciszek. Szybko jednak okazało się, że osiołek jest dodatkowym obciążeniem dla parafii - bo przecież trzeba go karmić. Ksiądz Wojciech Drozdowicz myślał nawet o sprzedaniu zwierzaka. Od wywędrowania z Bielan wybawili Frania ten sam rzeźbiarz, który poniekąd przyczynił się do sprowadzenia go oraz znana aktorka Ewa Błaszczyk.
Wyrzeźbioną drewnianą szopkę rzeźbiarz sprezentował fundacji prowadzonej przez Panią Błaszczyk. Fundacja zaś zdecydowała o ustawieniu szopki przy kościele na Bielanach. Tym sposobem Franio stał się żywym elementem szopki, która stoi przy kościele przez cały rok. Franio zamieszkał w zagrodzie obok i stał się lokalną atrakcją i ulubieńcem turystów, a zwłaszcza wycieczek szkolnych. Wiele osób wybierając się do Lasku Bielańskiego zaglądało do Frania z marchewką lub jabłuszkiem. Ponieważ jednak dzieciaki dokarmiały osiołka czym się dało i co miały pod ręką, wywieszono ostatnio przy szopce tabliczkę z takim oto napisem: "Absolutny zakaz karmienia osiołka!!! Osiołek Franio je tylko siano i pije wodę. Osiołek jest pod fachową opieką weterynarza, specjalisty chorób koni. Proboszcz".
Swoje specjalne święto i dzień chwały Franio obchodzi co roku w Palmową Niedzielę, kiedy to podąża w orszaku procesji niosąc na swym grzbiecie proboszcza, niczym biblijny osioł, który wiózł Jezusa.