Przez poligon Biedrusko biegnie szosa dostępna dla turystów w weekendy (po zapoznaniu się z regulaminem korzystania z drogi rowerowej). Łączy Biedrusko i Złotniki, bez możliwości skręcania w boczne uliczki. Wyjątek stanowi kilka obiektów położonych wzdłuż drogi, do których kierują niepozorne strzałki. Jedna z nich kieruje do Glinna– wioski, której nie ma.
Dzisiaj w tym miejscu znajduje się polana, na której rośnie okazała lipa i stoją dwa głazy – oba poświęcone pamięci Wojciecha Bogusławskiego, który urodził się tutaj 9 kwietna 1757 r. W Glinnie spędził dzieciństwo, a kiedy osiągnął wiek lat dwunastu został wysłany do szkół najpierw w Warszawie, a później do Krakowa.
Wobec trudności finansowych ojca, został oddany na dwór biskupa Kajetana Sołtyka, gdzie nabrał wielkopańskich manier oraz nabrał biegłości w języku francuskim i niemieckim. Początkowo wybrał karierę wojskową, ale pominięty w awansach podał się do dymisji. Wtedy zwrócił uwagę na teatr, któremu poświęcił się bez reszty. Realizując swoją pasję pokonał wiele trudności. W XVIII wieku sztuki teatralne wystawiane były w językach obcych, tylko dla elit.
Bogusławski zaczął tłumaczyć klasyków teatru i opery na j. polski, sam zaczął też pisać własne utwory. Najbardziej znana sztuka to „Cud mniemany czyli Krakowiacy i Górale” czy „Henryk VI na łowach”. Krytycy byli wobec niego bezwzględni, ale polska publiczność go uwielbiała. Pomimo aplauzu teatry, którymi kierował, bankrutują. Szuka więc sponsorów, buduje amfiteatr, w którym będzie mógł niezależnie od nikogo wystawiać sztuki, buduje scenografie, angażuje aktorów. Z jednej strony aktorzy mają zapewnioną stałe wynagrodzenie, ale z drugiej strony Bogusławski domaga się respektowania określonych reguł. Pisze min., że „wszelkich plotków wszyscy pod utratą służby wystrzegać się będą”, reguluje sprawy pijaństwa, spóźnialstwa i nieobecności.
Z teatrem występuje w Wilnie, Lwowie, Warszawie, Lublinie, Nieświeżu, Kaliszu, Poznaniu i wielu innych miastach. Pokonuje tysiące kilometrów przewożąc teatralne scenografie, kostiumy, aktorów... A wszystko to w nader niesprzyjających warunkach zawirowań politycznych, powstań i wojen. Sam występuje, grając początkowo role amantów (a miał ku temu warunki: wysoki (177 cm), szczupły, obdarzony ciepłym głosem), później starców i żołnierzy. Taki tryb życia nie sprzyjał stabilizacji rodzinnej. Namiastkę rodzinnego ciepła znajduje w ramionach kolejnych aktorek, z którymi płodzi kilkoro dzieci. Dopiero u schyłku życia żeni się z młodą nauczycielką niemieckiego. W ostatnich latach życia, na spłatę ciążących na nim długów oddaje swój dom w Warszawie. Sam dom oraz jego wyposażenie zostają wystawione na loterii.
Chciał być pochowany w rodzinnej Wielkopolsce, ale życie potoczyło się inaczej. Umarł w 1828 r. w majątku Jasień koło Rawy Mazowieckiej i został pochowany na warszawskich Powązkach. W 2008 r. przywieziono urnę z ziemią z miejsca jego pochówku i złożono ją pod niewielkim głazem na polanie. Bogusławski do Glinna nigdy nie wrócił. Jego ojciec popadł w tarapaty finansowe, majątek musiał sprzedać i również stąd wyjechał. Pozostał dworek, który przetrwał szczęśliwie do połowy XX wieku. Był to budynek drewniany, nakryty czterospadowym dachem.
W 1947 r. Glinno zostało włączone do poligonu, a istniejące zabudowania postanowiono rozebrać. W obronie dworku stanął znany wielkopolski krajoznawca Franciszek Jaśkowiak. Jego działania niestety nie przyniosły skutku i w 1951 r. dworek w tajemniczych okolicznościach spłonął. Do dzisiaj pozostały jedynie fragmenty fundamentów oraz tablica informacyjna. Z biegiem czasu pojawiła się inicjatywa, aby miejsce urodzenia ojca sceny narodowej upamiętnić stosowną tablicą. Ale to już zupełnie inna historia...