Przy ul. Lubelskiej (DK12 Lublin-Puławy), naprzeciw pięknego kościółka św. Anny , na niewielkim wzniesieniu stoi piętrowy dom ze spiczastym, czterospadowym dachem. Zbudowany z łamanego wapienia, wzmocniony przyporami, z jakby doklejonym od południa wąskim skrzydłem. Nie zawsze tak wyglądał. Patrząc nań aż trudno sobie wyobrazić, że jego historia sięga pierwszej połowy XVI wieku.
Pierwotnie budynek posiadał trzy kondygnacje i był łudząco podobny do zamku sejmowego Zygmunta Starego w Piotrkowie Trybunalskim . Nieco przypominał średniowieczną obronną wieżę i wiele ówczesnych siedzib szlacheckich wyglądało podobnie. Można rzec, że było to w tamtych czasach modne. Budowę zlecił Andrzej Tęczyński. Był on nie tylko królewskim dworzaninem (miecznikiem koronnym), ale też kasztelanem krakowskim i połanieckim mógł więc sobie pozwolić na wybudowanie tak okazałej, górującej nad całą okolicą kamienicy. Miała jedynie mniejsze od królewskiej wymiary. Najprawdopodobniej równolegle z kamienicą ufundowany został kościółek św. Anny. Wiele wskazuje na to, że pełnił wówczas także rolę kaplicy dworskiej
W XVII w. dwór i miasto przeszło na własność Zbaraskich, później Opalińskich. Najprawdopodobniej budynek uległ zniszczeniu, ponieważ w 1661 Andrzej Morsztyn w poemacie „Lutnia” wspominał o jego odbudowie. Może wtedy zmniejszono ilość kondygnacji?
Z czasem rezydencja straciła na znaczeniu i na początku XVIII w. została przekazana parafii. Proboszczowie urządzili tutaj plebanię, zapewne więc mieszkał w niej i Grzegorz Piramowicz, i Franciszek Zabłocki a może także pochowani na cmentarzu koło fary generał Józef Orłowski oraz Dionizy Kniaźnin (którym opiekował się Zabłocki).
Istnieją (na razie niepotwierdzone) hipotezy, że dwór Tęczyńskich stanął na miejscu jeszcze starszej budowli, wystawionej przez Konińskich (od ich nazwiska pochodzi nazwa miasteczka).