Ci, którzy przez miasto tylko przejeżdżają, nie mają pojęcia o tej wyjątkowej trasie łączącej Gorzów z Santokiem i – po przekroczeniu mostu nad wpadającą do Warty Notecią – biegnącej dalej ku rozjazdowi w kierunku Skwierzyny i Drezdenka. Szosa jest dość wąska za to wyjątkowo urokliwie poprowadzona u podnóża Wysoczyzny Gorzowskiej, wzdłuż Warty i w bezpośredniej jej bliskości. W ostatnich latach poszerzono ją odrobinkę więc samochody nie muszą już zjeżdżać sobie z drogi. Nadrzeczne pobocze utwardzono. Wiedzie nim wybudowana w końcu lat 90. ścieżka rowerowa będąca fragmentem szlaków niebieskiego i czerwonego, a krawędzią wysoczyzny wytyczono szlak pieszy. Wszystkiego raptem z 10 km, trasa jednak oferuje nam wiele ciekawostek , nic więc dziwnego, że jest jednym z najulubieńszych miejsc podmiejskich spacerów.
Rowerzyści i zmotoryzowani powinni objechać znajdujące się przy nowym Moście Lubuskim Rondo Santockie i udać się ul. Warszawską w kierunku wschodnim. Najlepszym wyjściem dla piechurów jest podróż autobusem MZK linii 122 aż do pętli. Wybrane kursy są dłuższe, prowadzą do Czechowa, jednak omijamy wtedy ciekawy park leśny Czechówek, w którym jeszcze przed wojną odkryto megalityczny grobowiec.
Rzeka miejscami podchodzi pod samą szosę (zwłaszcza w okresie wszesnowiosennych podtopień). Nad jej brzegiem zachowało się sporo dość dobrze zachowanych poniemieckich obiektów wchodzących w skład Wału Pomorskiego (tzw. odcinek Czechów i odcinek Santok ). To najdalej na zachód wysunięte umocnienia Pommernstellung.
Z drugiej strony ograniczają drogę tory kolejowe z Kostrzyna do Krzyża. Na słupach ponad nimi sporo gniazd bocianich. Spacer krawędzią wysoczyzny zapewni nam wspaniałe widoki na dolinę Warty. Teren jest wyjątkowo urozmaicony, poprzecinany dolinkami. Jedną z atrakcji szlaku są też przypominające babkę z piasku ruiny wiatraka typu holenderskiego wybudowanego z cegły w 1843 r.
Na trasie mijamy dwie wsie, do których warto zboczyć - Czechów oraz Górki. Niezwykle ciekawy jest również sam Santok i – co ważne – można stamtąd wrócić do miasta szynobusem, podziwiając krajobraz tym razem z wysokości kolejowego nasypu.