Oficjalna nazwa tego niewielkiego zbiornika wodnego brzmi Santoczynek, ale i tak bywalcy mówią o nim „Polne” lub „Leśne”. Na publikowanych w internecie mapach bywa czasami podpisywane (błędnie) jako Mironickie. Spośród wszystkich okolicznych jezior położone jest najbliżej Gorzowa, zaledwie kilka kilometrów od centrum miasta. Nie ma więcej niż 7 hektarów powierzchni, za to wyróżnia się sporą głębokością (16 m). Z tego powodu dzierżawione było przez gorzowski Klub Działalności Podwodnej „Marlin”. Podczas oczyszczania dna jeziora przez płetwonurków okazało się, że upodobali je sobie wcześniej złodzieje samochodów. Na początku XXI w. wydobyto na powierzchnię tony śmieci, części samochodowych, tablic rejestracyjnych… ba, nawet dwa wraki spalonych aut. Potem zostało zarybione i przez pewien czas monitorowane podwodną kamerą.
Jezioro jest lubiane przez okolicznych mieszkańców. Na jego brzegu urządzono niewielką, piaszczystą plażę i wybudowano pomost. Dotrzeć tam najłatwiej od strony Chwalęcic - jadąc z Gorzowa ul. Żwirową, po minięciu wsi nie należy skręcać asfaltem w prawo, do Kłodawy, tylko udać się prosto gruntowym traktem aż do najbliższego rozjazdu. Obok przydrożnego krzyża skręcamy tym razem w lewo. Po niecałym kilometrze ujrzymy plażę. Bita droga prowadzi dalej, do odległego o kolejny kilometr Santocka.
Akwen ma genezę polodowcową. Kiedyś z pewnością był większy. Przed przeprowadzoną w XVIII w. regulacją dorzecza Kłodawki okolice Santocka były bagniste, a landsberski regionalista, historyk i nauczyciel Otto Kaplick wspomina istnienie w pobliżu wsi jeszcze dwóch bezimiennych jezior. Do dziś zresztą zaznaczają się w terenie mokradełka i grzęzawiska. Sterczą z nich ku niebu nagie kikuty drzew.