Do początków XVIII w. w dolinie dolnej Warty przeważały bezludne, bagienne ostępy. Teren do pewnego stopnia przypominał mikroskopijną deltę Amazonki – sieć drobniejszych cieków i oczek wodnych, prawdziwy labirynt pomniejszych odnóg rzecznych, okresowych wysepek i rozlewisk. Wtedy był to raj dla ptactwa wodnego i zwierzyny oraz zagłębie myśliwskie dla okolicznych wielmoży.
Dzisiejszy, bardziej ucywilizowany krajobraz jest efektem ponad dwustu lat ciężkiej pracy przy osuszaniu i kolonizowaniu terenu. Powstał wówczas cały system wałów przeciwpowodziowych i kanałów odwadniających. Te ostatnie zaopatrzono w tzw. łapacze piasku, czyli najprostsze z możliwych „urządzeń hydrotechnicznych”. Są tak proste w działaniu, że zwyczajnie nie zwracamy na nie uwagi.
Jadąc bocznymi drogami, łączącymi dawne kolonie olęderskie, uważny obserwator z pewnością je zauważy. Wystarczy zatrzymywać się na niewielkich mostkach, jak chociażby ten na drodze z Rudnicy do Kołczyna. Charakterystyczny krótki próg spowalniający bystry nurt kanału ma za zadanie wyłapywać większe ziarna piachu, by nie zamulały przepływu. Kiedy nabije się go po wręby, wtedy taki łapacz jest czyszczony. Dla młodszego pokolenia zetknięcie z „urządzeniem” może być prawdziwą ciekawostką.