Ściechów to jedna z dłuższych wsi na terenie naszego kraju. Nie umywa się wprawdzie do walczących o palmę pierwszeństwa Ochotnicy i Zawoi, ale już od wielkopolskiego Romanowa Górnego jest o ponad kilometr dłuższa. Domy w Ściechowie ciągną się gęsto na długości dziewięciu kilometrów. Jak na wieś nizinną jest to spore osiągnięcie, bo przecież w terenie, gdzie nie ma większych ograniczeń do zabudowy, rzadziej powstawały tak długie ulicówki. Co innego w górach – tam czasami innej możliwości nie było. Okazuje się jednak, że historia założenia miejscowości potrafi wyjaśnić niejedną tajemnicę.
Bardzo blisko stąd do sporego (ponad 140 ha) i dość płytkiego jeziora Marwicko . W jego pobliżu osiedlano się już w czasach przedhistorycznych. Znaleziska archeologiczne sięgają 1000 r. p.n.e. (cmentarzysko z glinianymi urnami), Ściechów jednak powstał dopiero w czasach kolonizacji fryderycjańskiej (1747 r.) mającej na celu osuszanie podmokłych terenów. Domy budowano wówczas tylko po północnej stronie drogi, tereny po stronie południowej (bliższe jezioru) dopiero zaczęto meliorować. Mieszkańcy zajmowali się głównie hodowlą bydła, ale z uwagi na obfitość lasów – dobrze prosperowała węglarnia i smolarnia. W okresie międzywojennym funkcjonowały trzy młyny, mleczarnia, sklep kolonianlny, karczma, kuźnia i tartak. Produkowane tutaj drewniane grabie do siana (20 tys. sztuk rocznie) sprzedawano w całych Niemczech.
Tartak działa do dziś i domy budowane są już po obu stronach drogi. Po bagnach zostało tylko wspomnienie. Mimo braku młynów i karczmy, warto tutaj zajechać, by przyjrzeć się historycznej zabudowie.