Dlaczego na „żywym błocie”? Ponieważ powstała 45 lat przed wielkimi melioracjami dolnej Warty. Jest jedną z najstarszych wsi na Błotach Warciańskich, które – mimo wielkiej, fryderycjańskiej akcji osuszania – ciągle są w Studzionce widoczne. Malowniczo wyglądające bajorka i oczka wodne są tu obecne na każdym kroku, sąsiadują nawet z kościołem. Do dziś zachował się rozproszony układ przestrzenny miejscowości, typowy dla osad olęderskich.
Pierwsi osadnicy musieli stawić czoła niezwykłemu wyzwaniu – nie było jeszcze wałów przeciwpowodziowych. Wody Warty zalewały bez przeszkód okoliczne poldery i dobytek mieszkańców, nawet do wysokości 1,5 m. Tzw. wały letnie, mające chronić uprawy i gospodarstwa podczas pomniejszych wezbrań rzeki, nie wytrzymywały naporu pojawiającej się cyklicznie „wielkiej wody”. Potrzeba było determinacji i hartu ducha, by się tu osiedlić, dlatego pierwszych 40 „kolonizatorów” otrzymało specjalne przywileje - m.in. byli wolni od pańszczyzny i służby wojskowej, prawdopodobnie dlatego należeli do najzamożniejszych w swoich czasach gospodarzy.
Podczas budowy wału oddzielającego koryto Warty od terenów zalewowych część zabudowań Studzionki znalazła się po stronie zalewowej i została opuszczona. Pozostałą część wsi nadal możemy podziwiać, krążąc gruntowymi dróżkami pomiędzy rozproszonymi w terenie gospodarstwami. Niektóre są bardzo okazałe i… opuszczone. Za to w dalszym ciągu – choć już coraz rzadziej - można znaleźć zamieszkałe chaty kryte strzechą. Do prawdziwych ciekawostek należy wiszący przy wiejskim kościółku dzwon z 1793 r. fundowany przez księcia Ferdynanda, mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkiego (o czym mówi doskonale czytelna, umieszczona na jego ścianie inskrypcja). Z uwagi na zakusy złomiarzy na dzwonnicy podziwiamy dziś jedynie wierną kopię książęcego daru, ale i tak robi niesamowite wrażenie.